Ja

25 maja, 2014

~Rozdział 15~

*oczami Mii*

Dzisiaj wybieram się z Izzy do Rose do szpitala. Chodzimy tam codziennie, czasami zostaję na noc. Chłopcy muszą chodzić do szkoły, ale nam dyrektorka dała wolne.
Martwię się o Rose. Już od 7 dni nic nie je, nie pije, nie rozmawia. Siedzi zapatrzona w jeden punkt całymi dnami. Później idzie spać, a w nocy ma koszmary i budzi się z płaczem. Ale nawet wtedy nie krzyczy, tylko łka cicho.
-Jak myślisz, z Rose wszystko będzie dobrze? - zapytała mnie Izzy. Odkąd się pogodziłyśmy, spędzamy więcej czasu razem. Przeważnie siedzimy wtedy w szpitalu, a jak nie, to gadamy.
-Na pewno wyzdrowieje. Ty mi lepiej powiedz co się dzieje między tobą a James'em? ostatnio w ogóle nie rozmawiacie.
-Obraził się na mnie za to, że mu odmówiłam pójścia na randkę. A teraz, gdy Alex siedzi przy Rose, zrozumiałam, że ja kocham James'a. Tylko boję się mu to powiedzieć.
-Nie przesadzaj. Przecież on też cię kocha. Nawet nie wiesz jak bardzo.
-To czemu się tak zachowuje?
-Bo go zraniłaś. Musisz mu powiedzieć, co do niego czujesz, bo będziecie cierpieli. oboje. - Popatrzyłam na kawiarenkę, bo miałam ochotę na kawę, ale od razu tego pożałowałam. Po drugiej stronie ulicy siedział James z jakąś laską i śmiali się. Jedli przy tym jakieś pyszne ciacho. Zamurowało mnie.
-Mia? Co się stało?
-Proszę Izzy, nie odwracaj się.
-Co się stał...To James? Mówiłaś, że to mnie kocha....Jak mogłam być taka głupia. - W tej chwili James spojrzał prosto w oczy mojej przyjaciółce. Niestety ona odwróciła się i uciekła. Chciałam biec za nią, ale głos chłopaka mnie zatrzymał.
-Dlaczego Izzy płakała? Coś się stało?
-Tak stało się matole! Czyś ty ocipiał!? Kim jest ta dziewczyna?
-Umówiłem się na randkę. Powiesz mi o co chodzi?
-Porozmawiasz z Izzy?
-Nie.
-No to masz swoją odpowiedź. - To powiedziawszy ruszyłam do szpitala, przy okazji dzwoniąc do Izzy. Oby nic sobie nie zrobiła.

*oczami Rose*

Znowu ten koszmar. Już dłużej tego nie wytrzymam. Obudziłam się zlana potem i płaczem i zaczęłam wołać Mię. Dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na mnie. Chciałam się do niej przytulić więc wyciągnęłam ręce. Mia zrozumiała mój gest i już po chwili siedziałam w jej ramionach.
-Już dobrze skarbie...Co się stało?
-Ja, ja muszę ci coś powiedzieć. Bo wtedy co on mi to... b-bo on..,b-bo ja..jestem w ciąży.
-Wiem skarbie. Nie płacz już.
-S-ską-skąd wiesz?
-Pielęgniarka mi powiedziała.
-A-ale oni nic nie-nie wiedzą?
-Nie skarbie. Jak zechcesz, to sama im powiesz.
-Położysz się obok mnie?
-Oczywiście. Dla ciebie wszystko.
-Dziękuję... - chwilę poleżałyśmy w ciszy, a potem zasnęłam.

~•~

Obudziłam się około 6 rano i od razu zaburczało mi w brzuchu. Czułam się, jakbym przez miesiąc nic nie jadła. Chwilę później Mia przyniosła mi śniadanie.
-Nareszcie coś zjesz. Pielęgniarki zrobiły ci aż specjalne śniadanie. Naleśniki i bitą śmietaną.
-Czemu nareszcie?
-Rose, nie jadłaś od siedmiu dni. Nie piłaś i nie odzywałaś się. 
-Naprawdę? Przepraszam, ja..
-Już nic nie mów tylko jedz. - Jak powiedziała, tak zrobiłam. Zjadłam wszystko, co było na talerzu i położyłam się. Nudziło mi się okropnie, bo Mia poszła po coś do sklepu, dlatego zaczęłam czytać książkę pt. "Szeptem". Była to tetrologia o upadłym aniele, który zakochał się w nefilce. Naprawdę piękna historia.
Pół godziny później wróciła Mia razem z Izzy. Ta druga przyprowadziła swoją siostrzenicę, z którą ja zaczęłam się bawić, a dziewczyny wyszły na korytarz porozmawiać. Ta mała uświadomiła mi, jak bardzo kocham Alex'a. Poprosiłam ją, żeby zawołała Mię.
-Tak Rose?
-Mogłabyś mi podać telefon? Chcę zadzwonić do Alex'a.
-Ale on jest teraz w szkole.
-Mogę?
-Dobra, już daję. - Po otrzymaniu telefonu wybrałam numer chłopaka. Czekałam aż odbierze obgryzając paznokcie. Czemu to się tak dłuży. Już miałam odkładać słuchawkę, gdy usłyszałam jego głos.
-Rose?  - powiedział z napięciem w głosie.
-Cześć Alex.
-Rose. - Tym razem była to ulga.
-Możesz do mnie przyjść?
-Mam teraz lekcje. Może za godzinę?
-Proszę. Muszę ci coś powiedzieć, a za godzinę może być za późno.
-Już jadę Rose, nie ruszaj się. - Rozłączył się. Teraz pozostało czekać...
___________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tyle nie dodawałam, ale mam mnóstwo kartkówek i sprawdzianów. Nie wiem kiedy następny, może w środę? Jeszcze zobaczę...
Pozdrawiam :*

20 maja, 2014

~Rozdział 14~

*oczami Rose*

Od kilku dni źle się czuję. Cały czas wymiotuję i mam gorączkę. Na początku myślałam, że to tylko grypa, ale już nie jestem tego taka pewna. Dzisiaj idę do lekarza. Nikomu nic nie mówiłam, żeby się nie martwili. Wizytę mam za godzinę, więc zaczynam się szykować. Przebieram się w eleganckie ciuchy i wychodzę z domu. Po trzydziestu minutach jestem na miejscu. Wchodzę od razu do gabinetu, bo jestem pierwsza.
-Dzień dobry - mówię i siadam na przeciwko pani doktor.
-Dzień dobry, panno Dark. Co panią do mnie sprowadza?
-Od kilku dni cały czas wymiotuję i mam gorączkę. Na początku myślałam, że to zatrucie, ale teraz podejrzewam, że jestem w ciąży.
-Proszę się położyć. Zaraz zrobimy USG i się wszystko okaże. - Po tych słowach położyłam się na leżaku i podciągnęłam bluzkę. Moje przypuszczenia okazały się słuszne. Jestem w ciąży i to z tym bydlakiem. - Dobrze pani mówiła. Jest pani w trzecim tygodniu ciąży. Na razie nie mogę pani powiedzieć płci dziecka, ale na następnej wizycie już się pani dowie. Czy zapisać panią? - Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie chciałam tego dziecka, ale z drugiej strony już poczułam się jak matka. Zapisałam się na kolejną wizytę i wyszłam z ośrodka. Szłam do domu i zastanawiałam się, co ja teraz zrobię. Przecież nie będę wychowywać tego dziecka sama, a teraz już żaden mnie nie zechce. Nawet Alex.
Nagle poczułam uderzenie i usłyszałam pisk. Potem była już tylko ciemność.

*oczami Mii*

Właśnie byłam na karaoke z Mikiem. Zaprosił mnie wczoraj i trudno mi było odmówić. To naprawdę świetny facet.
Bawiliśmy się świetnie. Niby to była tylko gra, ale wczuwaliśmy się w rolę. Szczególnie Mike. Kto by pomyślał, że ma on taki piękny głos. Tak się raz wsłuchałam, że przez pięć minut stałam bez ruchu i gapiłam się na niego. Nasz dobry humor przerwał telefon.
-Halo?
-Dzień dobry, czy rozmawiam z panią Mią Rush?
-Tak, z kim rozmawiam?
-Dzwonię do pani ze szpitala. Panna Rose miała wypadek i jest w ciężkim stanie. Nie zanotowaliśmy u niej nikogo z rodziny, dlatego dzwonimy. Czy byłaby pani w stanie przyjechać do nas? - Ta wiadomość mną wstrząsnęła. Łzy zaczęły  mi lecieć ciurkiem po twarzy. Szybko powiedziałam, że zaraz będę i pędem ruszyłam w kierunku samochodu. Po drodze wytłumaczyłam  przyjacielowi, co się stało i obdzwoniłam przyjaciół.
Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Pielęgniarka powiedziała, że trwa operacja i nie wiadomo, czy przeżyją. Nie do końca wiedziałam, co ma na myśli, ale w tym momencie nie przejmowałam się tym. Czekałam tylko, aż Rose wywiozą z sali operacyjnej.

*oczami Rose*

Wszystko mnie boli. Głowa, plecy, ręce i nogi. Co się ze mną stało? Zupełnie nic nie pamiętam sprzed kilku godzin. Może minęły minuty? Nie wiem.
Powoli otwieram oczy, uderza mnie przerażający blask. Po chwili orientuję się, że jestem w szpitalu. Co ja tu robię?
-Cześć Rose, jak się czujesz? - Nade mną pojawia się zmartwiona twarz mojej przyjaciółki.
-Wszystko mnie boli. Chyba zaraz umrę. A tak a propo: co ja tu robię?
-Nie pamiętasz?
-Nic, kompletnie. Mam w głowie czarną dziurę. Ostatnia rzecz jaką pamiętam jest wizyta u lekarza.
-Byłaś u lekarza!? Czemu ja nic o tym nie wiem!? - Ten głos...Alex. Jak ja go kocham....Ale nie Alex'a, tylko jego głos! To znaczy...Eh.
-Nie ważne. Jak się tu dostałam?
-Zostałaś stratowana przez samochód. Dosłownie cudem uszłaś z życiem. Masz wielkie szczęście dziewczyno. Czemu nie popatrzyłaś na ulicę? - po tym pytaniu odpłynęłam. Zatraciłam się w własny świat. Moi przyjaciele mówili coś do mnie, ale nie słuchałam ich. Rozmyślałam nad moim życiem, jak będę wychowywała to dziecko? I czy dam sobie radę sama, bo przecież oni mnie wyrzucą? Co ja teraz zrobię...
________________________________________________________________________________
Przepraszam, że rozdział dopiero dziś, ale mam zjaraną twarz. Byłam wczoraj na zawodach i wyglądam teraz gorzej niż burak. Głowa mnie boli i łzawią mi oczy. mam nadzieję, że szybko mi minie. Czekam na Wasze opinie. Następny w piątunio...
Kocham/ Nastka:*

18 maja, 2014

Przepraszam

Przepraszam!
Dzisiaj rozdziału nie będzie, bo musiałam zmienić fabułę. Tamta mi się nie podobała i zrezygnowałam z niej. Dopiero zaczęłam pisać rozdział 14. jestem w połowie, dlatego następny pojawi się jutro. Mam nadzieję, że się nie gniewacie. 
Czekam na komy, co do imaginu. Proszę o opinię :*

17 maja, 2014

Imagin

Hejka! Dzisiaj rozdziału nie będzie, ale dodam pierwszą część imagina. To mój pierwszy, ale chciałam spróbować swoich sił. Proszę o Wasze opinie. jak się Wam spodoba, to zrobię drugą część. Miłego czytania:

-[T.I.], kochanie, chodź tu na chwilę!
-Już idę, Zayn! - Jestem już w 9 miesiącu ciąży. Niedługo mam termin, ale mój ukochany nic o tym nie wie. Tak samo jak nie wie o tym, że to nie jego dziecko. Oczywiście go nie zdradziłam, ale to nie moja wina. - Co chciałeś mi powiedzieć?
-Dzisiaj późno wrócę. Mamy próby z chłopakami i może nam zejść do rana. Nie czekaj na mnie z kolacją.
-Ostatnio często cię nie ma Zayn. Tęsknię za tobą.
-Jutro ci to wynagrodzę - powiedział i wyszedł. Żadnego przytulasa czy całusa. Oddaliliśmy się od siebie. Mulat już nie dba o mnie, nie okazuje uczuć, a ja podejrzewam, że mnie zdradza.
Po chwili zadzwonił jego telefon. Pewnie zapomniał go wziąć. Pomyślałam, że to coś ważnego i odebrała. Dzwoniła jakaś Perrie. Powiedziała, cytuję "Czekam na ciebie, kociaku". Nie wiedząc o co chodzi, zadzwoniłam do Liama. Tylko on powie mi prawdę.
-Cześć Liam. Gdzie jesteście, bo Zayn zapomniał telefonu?
-Ja jestem z Danielle, a nie wiem, gdzie on jest.
-To nie macie dzisiaj próby? - Mój cały świat się zawalił.
-[T.I.]... - Nie czekałam aż Li dokończy. Rozłączyłam się i pobiegłam się spakować. Zadzwoniłam po taksówkę i po kilku minutach jechałam do mojego starego schronienia. Nagle poczułam, że odeszły mi wody. Spanikowałam, bo to jeszcze nie termin. na szczęście kierowca szybko zareagował i zawiózł mnie do szpitala. Tam zabrali mnie na porodówkę. Męczyłam się pięć godzin, ale w końcu ujrzałam moją piękną córeczkę. Nie przypominała Zayn'a w żadnym calu, ale nie jesteśmy już razem, więc co go to obchodzi.
Spędziłam w szpitalu 3 dni, a potem pojechałam do mojego domku. Przez ten czas Zayn dzwonił kilkadziesiąt razy, ale nie odbierałam nawet od chłopaków. Tylko Liam wiedział, gdzie jestem i wspierał mnie psychicznie i finansowo. On wiedział, że to nie Zayn'a dziecko, ale nic mu nie mówił. Tak jak mu kazałam.

kilka dni później


Wybrałam się z moją małą Lily do sklepu. Mała potrzebowała kilka ubranek i wózeczka. W czasie mojego związku z Zayn'em uzbierałam trochę pieniędzy, więc starczy mi na wózek. Później dołączył do nas Liam i we trójkę chodziliśmy po centrum. W pewnej chwili zobaczyłam Zayn'a z jakąś dziewczyną. Jak powiedział mi Liam, to była ta cała Perrie. Nie wyglądali na szczęśliwych, ale chyba mi się tylko wydawało.  Perrie kleiła się do Zayn'a, ale on jej nie słuchał. Może nie miał z nią romansu?
Chciałam jak najszybciej stamtąd odejść, ale już mnie zobaczyli. Zayn szybkim krokiem do mnie podszedł i zaczął się wydzierać.
-Czemu nie odbierasz telefonów? Wiesz, jak ja się martwiłem?
-Po pierwsze ciszej, bo ludzie się na nas gapią, a po drugie nie wierzę ci.
-Czemu? Co takiego zrobiłem?
-Powód stoi tuż za tobą, Sherlocku.
-Perrie? Przecież my się tylko kolegujemy.
-Na pewno ci uwierzę. Pamiętasz dzień mojej wyprowadzki? Dostałeś od niej sms'a "kociaku".
-[T.I.], to nie tak jak myślisz. daj mi się wytłumaczyć.
-Tu nie ma czego tłumaczyć. Zniszczyłeś nasz związek i tyle. Pa. - Już miałam odchodzić, ale Zayn w ostatniej chwili złapał mnie za nadgarstek.
-Daj jej spokój. Nie widzisz, że nie chce z tobą gadać? - Li stanął w mojej obronie. Kocham go jak starszego brata. Cieszę się, że jest tu ze mną.
-Mogę chociaż zobaczyć nasze dziecko?
-Nie Zayn, to nie jest najlepszy pomysł.
-Proszę cię. Tylko tyle i nie będę ci więcej głowy zawracał.
-Zaynuś daj spokój. Zostaw tego bachora i chodź już. Moja mamusia już czeka - odezwała się mała zdzira. jak ja nie znoszę takich plastikowych lal. Jak Zayn mógł się z nią przespać?
-Właśnie, Zaynuś, twoja dziewczyna ma rację.
-To. Nie. Jest. Moja. Dziewczyna. A ja chcę zobaczyć dziecko - powiedział i podszedł do wózka. - [T.I] co to ma być?! Przecież ona wcale nie jest do mnie podobna! Zdradziłaś mnie!?
-Nie Zayn, nie zdradziłam cię.. - szepnęłam cicho.
-To jak to wytłumaczysz, co!? A może to Liam'a dziecko?
-Liam' a do tego nie mieszaj! To sprawa między nami!
-To co to do cholery jest?
-Ja...po prostu..
-Daj już spokój. Chodźmy Perrie - powiedział i odszedł. Ja z Liam' em wróciliśmy do domu. tej nocy Li został ze mną, bo ja nie dawałam już rady. Dobrze, że chociaż nie jestem z tym wszystkim sama. Ale Zayn tak mnie zranił...
__________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się Wam podobał. Czekam na opinie i do jutra. Dobranoc...

14 maja, 2014

~Rozdział 13~

*oczami Rose*

Przetańczyłam wczoraj prawie cały wieczór z Alex'em. Kilka razy wyrwał mnie Zack, ale to Alex był moim tak jakby towarzyszem. Tak, przyznaję. Bardzo mi się chłopak podoba. Już od dłuższego czasu zastanawiam się nad uczuciami do niego i w końcu wiem, że nie jest mi obojętny. Nie mogę od razu stwierdzić, że to miłość, ale na pewno zauroczenie.
Wczoraj zauważyłam, że jak tańczyłam z Zack'iem, to Alex dziwnie się na mnie patrzył. Może był zazdrosny? Albo wmawiam to sobie, bo chcę, żeby tak było. W końcu tylko raz przeżywa się pierwszą miłość.
Dzisiaj robimy u nas nocowanie. Mają przyjść chłopaki i Izzy, ale wątpię, że jest z tego zadowolona. Wczoraj na imprezie coś się stało między nią a James' em. Nie wiem dokładnie co, ale dzisiaj o to wypytam. Wiem, że blondynek podkochuje się w Izzy i chcę mu pomóc ją zdobyć. Wcale nie dlatego, żeby odczepiła się od Alex'a. O czym wy myślicie?
Umówiliśmy się na 19, więc jeszcze mam czas się przygotować. Nie będę się za bardzo stroić, ale wyglądać też trzeba. Po śniadaniu trochę sobie jeszcze pospałam, a potem oglądałam "Pamiętniki wampirów". Bardzo lubię ten serial i oglądam go na okrągło. Chyba się wciągnęłam.
O 16 przebrałam się w to, uczesałam w niedbałego kłosa i wyszłam do sklepu. Zrobiłam zakupy i zaczęłam ogarniać dom. Trzeba się jakoś odwdzięczyć rodzeństwu za to, że mnie przyjęli. Potem zrobiłam obiad i znowu się położyłam. Wpół do 19 wróciła Mia i Alex i zabrali się za jedzenie.
-Wiesz, że nie musisz nam gotować? Do tej pory radziliśmy sobie sami, co nie Mia? I czemu tu tak czysto?
-Chciałam się wam jakoś odwdzięczyć. Trochę ogarnęłam, bo przyjdą chłopaki i Izzy, ale w weekend posprzątam dokładniej.
-Nie ma takiej opcji, dziewczyno. Obowiązkami się dzielimy na trzy. A teraz idź otwórz, bo chyba przyszli. - Jak powiedział, tak zrobiłam. W drzwiach stali wszyscy, oprócz James' a. Martwiłam się o niego. Izzy coś mu musiała nagadać, bo on zawsze był  pierwszy jeśli chodzi tego typu spotkania. Przynajmniej tak mówił Alex.
-Gdzie James? Czy coś się stało? - Spojrzałam oskarżycielskim wzrokiem na izzy, ale ta spuściła głowę i niczym się nie odezwała.
-Nie wiem - odpowiedział Nick. - Od wczoraj się z nim nie widzieliśmy, a on nie odbiera telefonów. Mam nadzieję, że wszystko z nim ok.
-Oby nic się nie stało. A teraz chodźcie do salonu. James na pewno przyjdzie. - Oni poszli do wskazanego pomieszczenia, a ja udałam się do kuchni po przekąski. Po około godzinie zjawił się James. Był przygnębiony, ale dobrze to ukrywał. Później z nim pogadam, a teraz wyciągnę coś od Izzy.
-Izzy, możemy pogadać?
-Nie mamy o czym - powiedziała oschle. Skąd u niej ta nienawiść ja się pytam?
-Ależ owszem, mamy. Mia też możesz pójść z nami. - Wszystkie we trzy poszłyśmy do mojego pokoju i usiadłyśmy na łóżku. Śledztwo czas zacząć.

*oczami Izzy*

Bardzo mnie zmartwiła nieobecność blondyna. Przecież on zawsze się wręcz rwał do wyjścia, a dzisiaj nie przyszedł. To pewnie przez to, co mu wczoraj powiedziałam. Ja nie chciałam go zranić, ale samo wyszło. To nie moja wina, że kocham Alex' a.
Po kilkudziesięciu minutach do pokoju wszedł James. Był przybity, ale starał się tego nie okazywać. I to wszystko przeze mnie.
-Izzy, możemy pogadać? - zapytała Rose. O czym ona chce ze mną gadać? Przecież się nie kumplujemy. Po chwili zgodziłam się na rozmowę i poszłyśmy do jej pokoju. Była jeszcze z nami Mia. Przeczucie mi mówiło, że będzie to babska rozmowa i nie myliłam się. 
-Coś ty naopowiadała James'owi? Przecież widać, że coś mu się stało, a ty ostatnia z nim gadałaś.
-Nic. Po prostu..eh. On zaprosił mnie na randkę, a ja mu odmówiłam, bo podoba mi się Alex.
-I tylko tyle?
-Tak, tylko tyle.
-A czemu jesteś dla mnie taka oschła? - No i się zaczęło. Jak ja mam jej to powiedzieć? Przecież nie będę okazywać uczuć przy Mii.
-Nie chcę o tym gadać.
-Proszę! Nie znasz mnie, a już osądzasz. Coś zrobiłam źle? Mogę to naprawić. - Czy Mia jej nie wspominała, że jestem zła? Przecież jest jej przyjaciółką, powinna ją "chronić".
-Ja tylko.. - I się rozpłakałam. Powoli tłumaczyłam im, czemu jestem jaka jestem. Na początku nie wiedziały co powiedzieć, ale w końcu Mia się rozkleiła i też opowiedziała wszystko. Jak dobrze jest mieć znowu przyjaciółkę.

*oczami Mii*

Gdy Izzy opowiedziała całą historię, poryczałam się. Ona myślała, że ja ją zdradziłam. Powiedziała, że feralnego dnia podsłuchała czyjąś rozmowę na mój temat. jak się teraz okazało, to nie ja byłam tematem tej rozmowy, tylko jakaś inna Mia. Albo ktoś chciał nas rozdzielić. Gdy już wszystko sobie wyjaśniłyśmy, postanowiłyśmy odnowić naszą przyjaźń. Oczywiście nie zapominajmy o Rose. We trzy urządziłyśmy sobie taki mały babski wieczór, a chłopcy siedzieli na dole. Tak mi tego brakowało. Gdy po północy zeszłyśmy na dół po coś do żarcia. Chłopcy omal nie pospadali z kanapy.
-Czy coś nas ominęło? - zapytał Mike.
-Ależ oczywiście, że tak. Wczoraj skończył mi się okres, więc jestem wyluzowana - odpowiedziała Izzy. Boshe, tęskniłam za nią tak bardzo.
-Ja nie o tym. Od kiedy wy się lubicie?
-Od dzisiaj - powiedziała Rose i usiadła koło Alex' a. jak oni do siebie pasują. Mam nadzieję, że Izzy nie będzie zła, jak ich ze sobą połączę. W sumie wydaje mi się, że ona jednak woli James' a, tylko nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy.
-To świetnie, a teraz siadać i oglądać. Leci najlepsza scena. - No tak, film z Bruce Lee. Od razu widać, kto wybierał film.
_________________________________________________________________________________
Hejka! Jak rozdział? Gdyby co, nie sprawdzony.
Mam nadzieję, że was nie zanudziłam...
Cały czas mówię tylko (i piszę) "Mam nadzieję, że...". Co jest ze mną nie tak?
Następny rozdział w Piąteczek, albo sobotę.
Dobranocka :*

P.S. Szczypior, lepiej dodaj od razu dwa komentarze ;P

12 maja, 2014

~Rozdział 12~

kilka dni później

*oczami James' a*


Dzisiaj Nick urządza taką małą domówkę. Zaproszeni są tylko najbliżsi, czyli ja, chłopaki, Rose, Mia i Izzy. Mam nadzieję, że ta ostatnia przyjdzie, bo chciałbym jej w końcu wyznać moje uczucia. Dziewczyna podoba mi się od dłuższego czasu i cały czas duszę w sobie wszystkie emocje. Ale dosyć! Dziś wszystko się wyda. Oby tylko mnie nie odrzuciła, bo to będzie totalny wstyd.

Impreza

Już kilka godzin dziewczyny wywijają na parkiecie, a ja stoję pod ścianą i się nudzę. Miałem zamiar poprosić Izzy do tańca, ale jak na złość mój charakter mi nie pomaga. A co jeśli ona mnie odrzuci? Albo co gorsza wyśmieje i pójdzie sobie? Raz kozie śmierć, jak trzeba to trzeba. Wyszedłem na środek pomieszczenia i podszedłem do Izzy. Powiedziałem odbijany i wziąłem dziewczynę w ramiona. Nie mogłem się napatrzeć na nią, była taka piękna. Jej czekoladowe oczy przypominały mi moją mamę. Ona też takie miała, ale zmarła kilka lat temu na raka. Mam nadzieję, że dobrze jej tam w górze.
Izzy w ogóle się do mnie nie odzywała i cały czas unikała mojego wzroku. A ja jak na złość się na nią patrzyłem. Postanowiłem przerwać tę niezręczną ciszę i powiedziałem:
-Świetnie tańczysz. 
-Dzięki. - I tyle z naszej zajmującej konwersacji. Nie mogłem tak stać jak słup soli, zważywszy na to, że tańczyłem. W końcu odważyłem się wyznać jej moje uczucia.
-Wiesz co Izzy, chciałbym ci coś powiedzieć. Od bardzo dawna...
-Nie kończ!
-Czemu? Coś się stało?
-Może pogadamy na osobności?
-Dobrze, to chodźmy na zewnątrz. - i tym oto sposobem znaleźliśmy się na dworze. Usiedliśmy na ławce i wpatrywaliśmy się w gwiazdy.  Po chwili zacząłem:
-Tak jak już mówiłem, od dawna coś do ciebie czuję. Sam nie wiem, co to znaczy, bo nigdy czegoś takiego nie czułem. Jak cię widzę, robi mi się słabo, mam ochotę cię tulić, całować kochać. Jesteś naprawdę cudowna i chciałbym cię zapytać, czy pójdziesz ze mną na randkę. Wiem, że to takie spontaniczne i że my prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy, ale chciałbym spróbować. Co ty na to? - W końcu to z siebie wydusiłem. Teraz tylko czekałem, aż powie tak i już byłbym mega zadowolony. Całkowicie się przeliczyłem. Zauważyłem na jej twarzy zdziwienie, szok i współczucie. Czemu współczucie?
-Przepraszam James, ale ja kocham innego. Nic z tego nie będzie - powiedziała i po prostu uciekła. W tym momencie moje serce pękło na pół.

*oczami Izzy*

Przyszłam na imprezę w bardzo złym humorze. Nadal mam żal do Alex' a, że mnie tak wystawił. Ale jak powiedziałam, mam zamiar się zabawić. Po kilku kolejkach czystej poszłam na parkiet. Szalałam tak z dziewczynami kilka godzin i o dziwo nie kłóciłyśmy się. Właśnie tańczyłam z Mike' em, gdy podszedł do nas James i "odbił mnie". Tańczyliśmy w ciszy. Mi ona nie przeszkadzała, ale jemu najwyraźniej tak. Zaczął rozmowę, ale szybko się wycofał. Po chwili spróbował jeszcze raz. Tym razem zaczął na poważnie. Momentalnie wytrzeźwiałam i poprosiłam go, żeby nie mówił przy wszystkich. Wyszliśmy na zewnątrz i on zaczął swój monolog. Wyznawał mi swoje uczucia! Byłam po prostu zdezorientowana. Nie wiedziałam, jak się zachować, więc gdy zapytał, czy pójdę z nim na randkę, stchórzyłam i uciekłam. Nie pamiętam dokładnie, co się działo dalej, ale obudziłam się u siebie w mieszkaniu. Co ja mam mu teraz powiedzieć? Jak się zachowywać? Kompletnie nie miałam pojęcia, co teraz zrobię, ale byłam już spóźniona do szkoły i nie miałam czasu na zastanawianie się nad tym. Szybko wzięłam swoją torbę z książkami i pospieszyłam do szkoły.
 ___________________________________________________________________________
Następny we środę. Od razu mówię, że będzie dwa razy dłuższy, żeby wynagrodzić Wam to czekanie. Czekam na komentarze i miłych snów...

05 maja, 2014

Przepraszam!

Drogie czytelniczki (czytelnicy) bardzo przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale nie byłam w nastroju. Moja koleżanka miała straszny wypadek i myślałam tylko o niej. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. 
Dzisiaj też rozdziału nie będzie, bo prze mojego durnego brata, mam zakaz na komputer. Może ubłagam tatę i w środę coś dodam.
Nie gniewacie się, prawda?
Do następnego :)