Ja

18 lipca, 2014

~Rozdział 23~

*oczami Mike'a*

Moja Mia już kilka dni siedzi zamknięta w pokoju. Nikogo oprócz mnie nie wpuszcza, ale to też tylko wtedy, jak przynoszę jej jedzenie. Każdy się o nią martwi, ale nikt nie rozumie jej bólu. A ona nie rozumie, że Alex też stracił miłość swojego życia. A teraz cierpi, bo nawet siostra nie chce z nim gadać. Szkoda mi moich przyjaciół. Ja od początku wiedziałem, że ta Rose jest inna, ale nie wierzę w to, że mogłaby zabić kogoś z zimną krwią.
Właśnie wchodzę do salonu. Każdy siedzi tam z ponurą miną, tylko Izzy i James są zajęci sobą. Niedawno byli na randce i od tamtego czasu nie opuszczają się na krok.
-Hejka! Co tak siedzicie?
-Nie mamy co robić. Nasze sprawy miłosne nie mają się tak dobrze jak tamtych dwojga - powiedział Nick i wskazał ręką na zakochańców.
-To może wyjdziecie na spacer albo coś?
-Czyżbyś nas wyganiał z nieswojego domu? - zapytał Zack z chytrym uśmiechem.
-Muszę pogadać z Mią, a nie chcę, żeby ktoś się tu kręcił.
-Pogadać mówisz? - Zack już wie, co mam zamiar zrobić dziś. Oby się nie wygadał.
-Mówię.
-No dobra. W takim razie my idziemy. - Wstał i zaczął wyganiać resztę. - Zbierać się ludzie! A ty... - Wskazał palcem na mnie. - ...masz być ostrożny. Nie zmuszaj jej do niczego.
-Dobra i dzięki.
-Pa.

Kurde, ale się denerwuję! To moja pierwsza taka rozmowa. A jak coś zrobię nie tak? A jeśli doprowadzę ją do płaczu? A jeśli ją zawiodę?
Powoli zapukałem do jej pokoju. Nic nie odpowiedziała, ale usłyszałem szmer i przekręcanie klucza. Uchyliłem lekko drzwi i zajrzałem do środka. Dziewczyna leżała skulona w łóżku i czekała aż wyjdę. Jednak ja wszedłem do środka i zamknąłem drzwi na klucz. Mia od razu się podniosła do pozycji siedzącej. Nawet w rozmazanym makijażu i sterczących włosach wyglądała seksi.
-Co ty robisz?
-Chcę z tobą pogadać, a nie chcę, żeby ktoś nam przeszkadzał - powiedziałem i usiadłem na jej łóżku.
-No dobrze. Co chcesz wiedzieć?
-A kto powiedział, że cię o coś zapytam? Muszę ci coś powiedzieć i to nie może czekać.
-Zamieniam się w słuch, ale jeśli chcesz usprawiedliwiać Rose albo pocieszać mnie to możesz od razu wyjść.
-Mia, ja...ja...
-Mówisz czy nie?
-Mia. - Złapałem ją za ręce i spojrzałem w oczy. Na początku chciała się wyrwać, ale dała sobie spokój. - Kocham cię. Kocham cię odkąd się poznaliśmy i nie mogę przestać o tobie myśleć. Jesteś moim powietrzem. Nie mogę bez ciebie oddychać i boli mnie, że cierpisz. Nie mogę nic zrobić, bo twój obraz zaprząta moją głowę. To, jak twoje oczy błyszczą, gdy jesteś szczęśliwa przeze mnie. To najwspanialszy widok. Wiem, że niedawno straciłaś chłopaka. który wiele dla ciebie znaczył. Jednak ja nie mogę tak dłużej. Wiem, że jestem egoistyczny, ale..kochaj się ze mną.
Nie sądziłem, że potraktuje moje słowa na poważnie. Ale ona rzuciła się na mnie i przycisnęła swoje usta do moich. Zaczęła błądzić rękoma po mojej klacie. Nie byłem jej dłużny. Masowałem jej piersi poprzez materiał koszulki. Zaraz potem pozbyłem się jej. Ja również straciłem górną część swojego ubioru.
Gdy dziewczyna wzięła się za moje spodnie, odciągnąłem ją od siebie.
-Myślałam, że tego chcesz.
-Chcę i to bardzo. Ale kocham cię i nie chcę cię do niczego zmuszać.
-Też cię kocham Mike. Zróbmy to.
__________________________________________________________________________________
Hejka!
Cały dzień się jaram, bo nasz blog zdobył nowego obserwatora! Bardzo się cieszę z tego powodu i mam nadzieję, że przybędzie ich więcej.
Zostały trzy rozdziały do końca tego opowiadania. Cieszycie się? Bo ja nie mogę w to uwierzyć.
Następny rozdział może w środę za tydzień (wszystko zależy od Was), bo dziś wyjeżdżam na pięć dni nad jezioro. Nie będę więc miała czasu na pisanie rozdziału.
Czekam na komentarze../Nastka

11 lipca, 2014

~Rozdział 22~

*oczami Alex'a*

Nie wierzę. Po prostu nie wierzę. Wiem, że on ją skrzywdził, ale żeby posuwać się do czegoś takiego? Żeby zamordować go z zimną krwią? Nie poznaję swojej dziewczyny. Właściwie to byłej, bo nie mam zamiaru się z nią zadawać. Przecież mogliśmy ten problem rozwiązać razem. Miałem już plan, ale ona wszystko zniszczyła.
-Alex zaczekaj! - zawołała Rose. Nienawidzę jej. Nienawidzę.
-Czego ty ode mnie chcesz? - warknąłem do niej.
-Posłuchaj mnie. Ja nie..
-Tak tak, nie chciałaś. Niestety przepadło, a teraz zejdż mi z oczu.
-Ja tego nie zrobiłam! On sam się zabił!
-Nie pogarszaj swojej sytuacji! - odwróciłem się do niej z krzykiem. - Wiem co widziałem. A to nie wyglądało na samobójstwo.
-Ale Alex.. - Nie mogłem znieść jej rozbrajającego płaczu, więc odszedłem od niej. Najbardziej mi było szkoda mojej kochanej siostruni. Nawet jeśli ten chłopak zgwałcił Rose, to nie zasługiwał na śmierć. Teraz już sam nie wiem czy mam wierzyć mojej byłej dziewczynie. Skoro potrafi mi kłamać w żywe oczy, to na pewno robiła to cały czas. Ugh..

*oczami Rose - kilka dni później*

Nie zgadniecie, gdzie teraz jestem? Tak, w więzieniu. Siedzę tu już od trzech dni. Jestem załamana. Po tym jak rodzeństwo wyrzuciło mnie z domu, zabrała mnie policja. Proces ma być za miesiąc, a ja do tego czasu mam tu siedzieć. Przynajmniej dali mi najlepszą celę, ze względu na ciążę. Nie chcę, żeby moje dziecko się tu urodziło. Znowu się rozpłakałam. Teraz tak spędzam dni. Rano jem, a potem idę spać, albo siedzę w kącie płacząc. Zastanawiam się, co by było, gdybym wtedy została z Izzy. Czy Brad też by nie żył?
Co noc kładę się z tymi pytaniami, bo tylko tyle mi zostało.

*oczami Izzy*

Wczoraj James zaprosił mnie na randkę. Mamy iść dziś do kina na 19, a ja leżę w łóżku i myślę. Rose na pewno tego nie zrobiła. Ona jest za delikatna, a ja za dobrze ją znam. Umiem poznać się na ludziach w ciągu kilku dni. Tak samo miałam w wypadku James'a. Gdy tylko ukazał swoje uczucia, wiedziałam, że zrobiłby dla mnie wszystko. Tak się cieszę, że wychodzimy razem. Nie mogę teraz myśleć o Rosie, bo ja jestem ważniejsza. Chyba.
Równo o 19 ktoś zadzwonił do drzwi. Tak, to był James. Wyglądał olśniewająco w czarnych jeans i granatowej koszuli, która idealnie opinała jego smukłe ciało. Kocham tego gościa.
-Wyglądasz ślicznie, Izzy.
-Ty też niczego sobie, James. - Nagle z salonu wyszedł mój tata. Co on tu robi? Przecież miał być w pracy!
-Izzy, a co to za młodzieniec? Czemu mi nie powiedziałaś, że gdzieś wychodzisz?
-Dzień dobry, proszę pana. Nazywam się James. Chciałbym zabrać pańską córkę na randkę, oczywiście za pana zgodą.
-James, nie wygłupiaj się. Tato my wychodzimy. - Wzięłam chłopaka za rękę i poprowadziłam w stronę wyjścia.
-No dobrze, ale macie wrócić najpóźniej do 24. Zrozumiano?
-Oczywiście proszę pana. - powiedział Brown.
Gdy byliśmy pod kinem, stwierdziliśmy, że pójdziemy do wesołego miasteczka. Bawiliśmy się świetnie. Chłopak wygrał mi misia, a ja mu pistolet. Było super.
Podjechaliśmy pod mój dom 23.59. Nie spóźniliśmy się!
-Bardzo podobał mi się dzisiejszy wieczór. Musimy to kiedyś powtórzyć.
-Jeśli się zgodzisz, to nawet jutro. Mam cały dzień wolny. - Oby się zgodził. Oby się zgodził.
-To o 13, może być? - Tak!!
-Oczywiście. Dobranoc. - Już się odwracałam, gdy ten niespodziewanie złapał mnie za rękę. Odwrócił mnie w swoją stronę i przyłożył swoje wargi do moich. Nieziemskie uczucie.
-Dobranoc Izzy. - powiedział i odszedł. Patrzyłam jeszcze za nim kilka minut, a później weszłam do domu.
__________________________________________________________________________________
Jak rozdział? Mam nadzieję, że się podoba :)
Tak, miał być wczoraj, ale..ja zawsze o czymś zapominam. Przepraszam.
Jak mijają wakacje? Strasznie szybko, nie?
Czekam na komentarze :*

09 lipca, 2014

~Rozdział 21~

 Witam Was serdecznie. Piszę jeszcze przed tym rozdziałem, bo chcę Was poinformować o tym, że trochę zmieniłam poprzedni rozdział. Jest to kilka zdań, ale akcja potoczy się zupełnie innym torem. 
Nie musicie czytać tamtego rozdziału ponownie, ponieważ tu wszystko się wyjaśni. 
Zapraszam do czytania.



 *oczami Rose*

Brad wyciągnął mnie z łazienki i ciągnąc mnie za włosy, sprowadził na dół. Rzucił mnie na kanapę i kazał mi się rozbierać. Naprawdę myśli, że się go posłuchał. Gdy on ściągał koszulkę, szybko wstałam i pobiegłam do kuchni. Wzięłam leżący na stole nóż i odwróciłam się w stronę drzwi. Zaraz pojawił się w nich Brad z furią wypisaną na twarzy.
-Nie podchodź do mnie - powiedziałam i zaczęłam wymachiwać nożem. Chciałam grać na czas, bo Alex pewnie jest już niedaleko. Nie chciałam mu robić krzywdy, ale nie miałam wyboru. Nie pozwolę zrobić sobie więcej krzywdy.
-Oj skarbie, odłóż ten nóż. Jeszcze się skaleczysz, a chyba nie chcesz, żeby Alex się martwił?
-Idź stąd! Zostaw mnie w spokoju!
-Nie mogę kochanie. Przecież dobrze o tym wiesz..Tylko ty możesz okiełznać tego ogara. - To powiedziawszy wskazał na swoje krocze. Obrzydliwe..
Kiedy zaczął do mnie podchodzić uciekłam z powrotem do salonu. Jak dobrze, że nasza kuchnia ma dwie pary drzwi.
Nagle upadłam i zrobiłam sobie w ręce ogromną szramę, bo za wszelką cenę nie chciałam wypuścić narzędzia. Brad od razu pociągnął mnie w górę. Wyrwał mi nóż z ręki i zaśmiał się.
-Mówiłem, że się zranisz? Czemu nikt nigdy mnie nie słucha?
-Zostaw mnie. Przecież nic ci nie zrobiłam. - Z moich ust wydobył się niechciany szloch.
-Jeszcze.
-Co masz na myśli?
-Co pomyślą twoi przyjaciele, gdy znajdą moje martwe ciało? Pomyślą, że ty to zrobiłaś, bo tylko ty byłaś ze mną w domu, prawda?
-Czemu chcesz się zabić?
-Bo cię nienawidzę. Tak samo jak twojego ojca. Nawet nie wiesz, prawda? - zapytał, gdy spojrzałam na niego z niewiedzą w oczach. - Ten pedał zgwałcił moją matkę, a potem ją zabił. Nawet nie wiesz, jak ja wtedy cierpiałem. Chcę, żebyś się przekonała na własnej skórze. Już cię zgwałciłem, a teraz wsadzę cię z kratki. Ciekawe ile dostaniesz. 5? 10? A może 25? Sama, w celi przez 25 lat. Bez Alex'a, bez przyjaciół, bez dziecka.
-Nie zrobisz mi tego! Nie pozwolę ci na to!
-Za późno. - Wbił sobie nóż w serce i upadł na ziemię. Podbiegłam do niego i wyjęłam mu ten nóż. Próbowałam zatamować jeszcze krwawienie, ale na nic. Z mojego gardła wydobył się krzyk i płacz. W tej chwili nie obchodziło mnie nic innego jak to, że przeze mnie zginął człowiek. Przeze mnie..
W tle usłyszałam otwieranie drzwi i głos Mii. Nie chciałam z nią gadać, bo i tak by mi nie uwierzyła. Gdy poczułam zapach Alex'a, podniosłam swój wzrok. Spojrzałam prosto w jego oczy i ujrzałam w nich wszystkie emocje. Od ulgi, po strach, rozczarowanie i żal. Mój świat przepadł, bo jedyna osoba, która przy mnie była, odwróciła się plecami. Alex odszedł.
__________________________________________________________________________________
Dzisiaj krótki i tylko z perspektywy Rose. Planowałam zrobić taki rozdział i jest. Jutro dodam następny i dłuższy. Życzę miłych snów..
Do jutra :)

07 lipca, 2014

~Rozdział 20~

Od razu przepraszam za tak długą nieobecność..
Są wakacje i każdy ma jakieś wyjazdy..
Od dziś jestem w domku, więc rozdział kolejny jutro, a teraz zapraszam do czytania..
Kocham Was!


 *oczami Mii*
Jak ja nienawidzę mojego brata. Czemu musi wszystko zepsuć? I czemu moi przyjaciele się na mnie wypięli? Nie widzą, że ja kocham Brad'a? Nie chcą mojego dobra?
Dzisiejszego dnia postanowiłam się trochę rozluźnić. Umówiłam się z koleżankami na pidżama party. Wzięłam swoje kosmetyki, jakieś gazetki, przekąski i wyszłam z domu. Nie obchodzi mnie, że nikt ze mną nie gada. Nawet Brad. Obraził się na mnie za mojego brata. Dupek..
Lizzie mieszkała kilka przecznic dalej, więc dotarłam tam w dziesięć minut. Wszyscy już byli na miejscu. Zaczęłyśmy od paznokci. Ja zrobiłam sobie ombre z dwóch lakierów: białego i neonowego pomarańczu. Wyglądały ślicznie. Gdy miałyśmy zabierać się za włosy, zobaczyłam, że nie mam swojej ulubionej szczotki. Bez niej nic nie zrobię. Udałam się z powrotem do domu. 
-Na pewno chcesz iść? Wracanie się przynosi pecha. - zapytała jedna z dziewczyn.
-Na pewno. Będę za 15 minut. - powiedziałam i wyszłam. gdy zbliżałam się do domu, usłyszałam pisk. Był tak głośny, że aż uszy zatkałam. Po chwili zorientowałam się, że dobiegł on z mojego domu. Co się dzieje do cholery???
Z impentem otworzyłam drzwi wejściowe. Widok, jaki tam zastałam przeraził mnie.Nie spodziewałam się, że Rose może zrobić coś takiego własnej przyjaciółce. Naprawdę myślałam, że ona mnie lubi, ale najwyraźniej pomyliłam się. Nagle koło mnie pojawił się Alex. Jak on się musi teraz czuć??

 *oczami Alex'a*
Właśnie wychodziłem ze sklepu ze strojem dla mojej ukochanej. Mam nadzieję, że się ucieszy. Pojutrze ma urodziny i zamierzam dać jej to w prezencie. Chyba nigdy nie byłem tak szczęśliwy..
Właśnie odpalałem samochód, gdy zadzwonił mój telefon. Od razu wiedziałem, że to Rose, bo tylko ona ma taki dzwonek.
-Halo? Rose?
-Pro-proszę przyjedź szybko. On tu jest i...aaaaaaa. - I rozłączyła się. Od razu ruszyłem z piskiem opon. Jechałem 200 na godzinę, ale i to było za wolno. To była moja najszybsza jazda w całym moim życiu. Od mojego rodzinnego miasta dzieliło mnie 10 minut. Nagle ni stąd, ni zowąd wyjechał na mnie motocykl. Chciałem go ominąć i straciłem panowanie nad kierownicą. Niestety wjeżdżając do rowu, zepsułem samochód. Szybko wybiegłem z samochodu i sprawdziłem co z motocyklistą. Był cały, tylko ubił sobie kolano. Szybko zabrałem od niego kluczyki i wsiadłem na motor. Na odchodne dałem mu mój telefon i powiedziałem, żeby zadzwonił po pomoc, a ja zaraz wrócę. Ruszyłem. Czas dłużył mi się niemiłosiernie, zastanawiałem się, co w tej chwili może robić Brad..Ughh
Po piętnastu minutach byłem pod mieszkaniem. Drzwi od domu były otwarte, a z wewnątrz wydobywały się krzyki i płacze. Wbiegłem do mieszkania i co zobaczyłem?