Ja

30 kwietnia, 2014

~Rozdział 11~

*oczami Mii*

Alex od kilkunastu minut pociesza Rose. Siedzą obydwoje na kanapie i tulą się do siebie. Wiem, że mój brat się zakochał i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Mam nadzieję, że on ją uszczęśliwi po tym, co przeszła. Chociaż nie wiem, czy coś z tego wyjdzie, bo Rose mi się jeszcze nie zwierzała. Jeszcze. 
Dziewczyna cały czas szlocha, a ja nadal zastanawiam się, co się stało. Idę do kuchni po wodę i podaję ją dziewczynie. Ręce jej się ciągle trzęsą, ale z pomocą Alexa wypija wszystko. Po chwili się uspokaja na tyle, żeby można z nią było porozmawiać. Nie czekając chwili dłużej, pytam:
-Rose, skarbie, co ci się stało? Możesz o tym mówić? - głos mam łagodny i ciepły, żeby się nie speszyła.
-T..tak. Ja... byłam sobie w parku. Patrzyłam jak ludzie spacerują i myślałam. Nagle zerwał się wiatr i wszyscy pouciekali. Wzięłam z nich przykład i wstałam z zamiarem odejścia. Chciałam być jak najszybciej w domu, bo panicznie boję się burzy. Zaczęłam iść, ale zobaczyłam GO. Przestraszyłam się i zaczęłam uciekać. On..mnie gonił i dlatego mam podarte ubrania. Przy furtce mnie złapał za nogę, ale kopnęłam go w ryj. Przepraszam za tyle zamieszania, ale byłam przerażona.
-Nic się nie stało. Może zechcesz się teraz położyć? - zapytał Alex opiekuńczym głosem. Dziewczyna od razu się zgodziła i próbowała wstać. Szczególny nacisk kładę na ,,próbowała", bo od razu się przewróciła. Mój brat wziął ją na ręce i zaniósł do jej pokoju. Szczerze powiedziawszy też byłam zmęczona, więc udałam się w stronę łóżka. Tam przebrałam się w pidżamę i poszłam spać. Oby mojemu bratu się udało - to była moja ostatnia myśl, przed oddaniem się w objęcia Morfeusza.

~•~

*oczami Izzy*

Już od dobrej godziny szykuję się na imprezę u Alex'a. Ma przyjść prawie cała szkoła. Oczywiście nie obędzie się bez alkoholu i używek, ale ja tego drugiego nie brałam i nie zamierzam. Dzwonię do Alex'a.
-Hejka, co tam? - pyta chłopak. Ma nieziemski głos, chociaż nie tak seksowny jak James. Czemu o nim pomyślałam? To chore.
-Siemson. Na którą ta impreza?
-Kur**. - słyszałam, jak Alex przeklina pod nosem. - Sorry mała, ale nie dam dziś rady. Rose się źle czuje, a Mia już śpi więc nici z tego. Ale jak chcecie urządźcie imprę u Zack'a. On na pewno się zgodzi. - W tym momencie wściekłość wzięła górę. Rzuciłam telefonem o ścianę i zaczęłam się drzeć na całe gardło.
Po chwili lekko się uspokoiłam i zadzwoniłam (z domowego) do Zack'a, żeby go poinformować o zmianie planu. 
Szykowałam się dla tego gnoja bite trzy godziny, a on mi z takim czymś wyjeżdża. To wszystko przez tę s*kę Rose. Dziwka zepsuła mi wszystko. Zapłaci mi za to, lecz teraz nie czas na obmyślenie wszystkiego, bo przecież nie zmarnuję swojej pracy. Jak nie Alex, to ktoś inny. Może James będzie chciał.. O czym ja myślę? Coś jest ostatnio ze mną nie tak, skoro w głowie cały czas siedzi mi mój najlepszy przyjaciel. To tylko przyjaźń, nic więcej. A ja muszę się rozerwać i dzisiaj to zrobię z Alex'em czy bez.
_________________________________________________________________________________
Jak rozdział?
Mam nadzieję, że się podoba.
Dziś nie przedłużam, bo kładę się spać.
Miłego weekendu majowego :*

27 kwietnia, 2014

~Rozdział 10~

*oczami Alex'a*

Leżę sobie spokojnie na kanapie i oglądam głupie seriale. Naprawdę, za dnia nie ma nic ciekawego w telewizji. A ja nie mam co robić, bo wszyscy gdzieś wybyli. Tylko Mia została, ale ona gada ze swoim facetem. O wilku mowa. Moja siostra właśnie weszła do salonu i rzuciła się na mnie. Szybko zepchnąłem ją z siebie i podniosłem się do pionu.
-Czego chcesz, sister?
-Przyszłam porozmawiać. Coś złego dzieje się z Rose.
-No to mów - ponaglam siostrę.
-Ostatnio dostała sms'a. Było w nim napisane, że to ten psychol co ją zgwałcił, spalił jej dom. Boję się o nią. Nie wiadomo do czego może się dupek posunąć zważywszy na to, że chciał jej śmierci.
-Kiedy to się stało?
-Dwa dni temu.
-I dopiero teraz mi to mówisz!? - mówiąc łagodnie, wybuchłem. Strąciłem ze stolika wazon i zacząłem walić pięściami w ścianę. Mia ledwo co mnie odciągnęła.
-Nie miałam okazji, a poza tym nie mogłam ci o tym powiedzieć przy Rose.
-Jak ona się czuje?
-Dobrze. Zależy ci na niej, prawda?
-Co za pytanie? Jest moją drugą siostrą, muszę się o nią troszczyć. - Dziewczyna popatrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem i westchnęła. Zna mnie za dobrze i wie, że Rose mi się podoba, ale na razie nie chcę o tym gadać. Nagle drzwi zamknęły się z hukiem, a do salonu wbiegła zdyszana Rose. Była cała posiniaczona i miała gdzieniegdzie podarte ubranie. Twarz ciemna od makijażu spływającym wraz łzami. Gdy spotkał się nasz wzrok, dziewczyna podbiegła do mnie i się we mnie wtuliła. Co to ma znaczyć!?

~•~

*oczami Rose*

Gdy wyszłam z domu, skierowałam się w stronę parku. Potrzeba mi trochę świeżego powietrza. Po dotarciu usiadłam na ławce i przyglądałam się przechodniom. Po mojej lewej stronie spacerowała para staruszków. Trzymali się za ręce i szeptali coś do siebie. Jak słodko.
Na prawo ode mnie bawiła się pewna rodzina z psem. Tato podrzucał córkę do góry, mama robiła zdjęcia, a zwierzak latał między nimi. Wspaniały widok. Szkoda, że ja tak nie miałam. U mnie w domu zamiast radości panował smutek i melancholia. Od kiedy pamiętam.

Siedziałam tam jeszcze jakieś 20 minut, ale zerwał się wiatr i postanowiłam wracać. Coś mi jednak w tym przeszkodziło. W oddali zauważyłam ciemną postać. Zbliżała się do mnie, a wokół nikogo już nie było. Szybko odwróciłam się i zaczęłam uciekać. Czułam za sobą jego obecność i słyszałam ciężkie kroki. Przyspieszyłam od razu, ale owa postać także. Chcąc zgubić gościa, skręciłam na lewo prosto w gęste krzaki. Upadłam na ziemię i zaczęłam się czołgać. W między czasie facet poszedł w moje ślady i już był naprawdę blisko mnie. Jak najprędzej wstałam i biegłam w stronę domu. Tuż przed furtką mężczyzna złapał mnie za nogę, przez co upadłam. Odwróciłam się na plecy i kopnęłam go z całej siły w twarz. Wdrapałam się na czworaka do środka i ruszyłam do salonu, skąd dobiegały głosy. Ujrzawszy Alex'a wtuliłam się w niego i pozwoliłam sobie na chwilę słabości.
_________________________________________________________________________________
Hejka kochani, jak weekend?
Cieszycie się z powrotu do szkoły?
Co za pytanie - no jasne, że nie.
Następny rozdział w środę, a ja chciałabym powitać nowych czytelników i obserwatorów:*
Mam nadzieję, że się na mnie nie zawiodą :)
Buźki ♥♥♥

25 kwietnia, 2014

~Rozdział 9~

Powoli budzę się po wyczerpującym wieczorze. Wczoraj naprawdę zaszaleliśmy. Alkohol lał się strumieniami, dlatego teraz męczy mnie kac. Schodzę cichutko ze schodów, żeby nikogo nie obudzić. Udaję się do kuchni po szklankę wody i tabletkę, a stamtąd do salonu. Na kanapie widzę półnagiego Alex'a. Jak on seksownie wygląda. Zachwycona jego widokiem podchodzę do niego, przygryzając w zdenerwowaniu wargę. Nawet nie wiem czym się tak denerwuję.
Patrzymy sobie prosto w oczy przez parę sekund, a później rzucamy się na siebie. Pocałunek jest zachłanny, pełen namiętności i pożądania. Ale dla mnie to za mało. Z prędkością światła ściągam z niego spodnie, jak on ze mnie pidżamę. Na chwilę odrywamy się od siebie, żeby załapać oddech, ale później wracamy do całowania.
Nagle słyszę trzask spadającego wazonu i budzę się. Siedzę na łóżku, dyszę cała spocona, jakbym naprawdę uczestniczyła w powyższej scence. To było takie realistyczne. Na samą myśl czerwienię się jak burak.
Ogarnięta już i ubrana w to  , zeszłam na dół w celu zrobienia śniadania. W kuchni siedziała już cała piątka chłopaków i Mia. Wyciągnęłam z szafki płatki Lion i zalałam je mlekiem. Siadłam do stołu i zaczęłam konsumować śniadanie. Przy tym obserwowałam, co je reszta. Gdy mój wzrok spotkał się z wzrokiem Alex'a, od razu się zarumieniłam i odwróciłam wzrok.
-Jak mogłam śnić o czymś takim? Przecież ja się nawet nigdy nie całowałam, a co mówić o uprawianiu seksu.
-Tak? A co takiego ci się śniło? - zapytał jeden z chłopców i dopiero wtedy sobie uświadomiłam, że powiedziałam to na głos.
-Nic, nic. Naprawdę. Przepraszam, ale muszę iść po książki. - Ale się wkopałam. Teraz będą się ze mnie śmiać, jak robią to w tej chwili.
-Przecież dzisiaj sobota - odzywa się Alex, a ja mam ochotę zamordować go wzrokiem. Niestety nic takiego nie następuje, więc szybko wymyślam jakąś wymówkę i wychodzę z domu. Świeże powietrze dobrze mi zrobi.


~•~

*oczami Michael'a*

Z mojego pięknego snu obudził mnie krzyk Rose. Dziewczyna miała głos, nie powiem, ale czy na miłość boską nie dałoby się ciszej? Głowa mi pęka i bez tego. Teraz już nie zasnę z powrotem. 
Nieźle wkurzony udałem się do kuchni i połknąłem tabletkę. Może chociaż trochę mi przejdzie. Zaraz po mnie do pomieszczenia weszli Mia, Alex, Zack, Nick i James trzymając się za głowy. Zrobili sobie coś do jedzenia i usiedli wokół stołu. Każdy miał skwaszone miny, pewnie z powodu kaca. Doskonale ich rozumiem. Czemu Rose się tak wydarła? No i masz. Wspomniana dziewczyna weszła do kuchni porządnie zaczerwieniona. Również naszykowała sobie śniadanie i klapnęła koło Mii.
-Jak mogłam śnić o czymś takim? Przecież ja się nawet nigdy nie całowałam, a co dopiero uprawiać seks.
-Tak? A co takiego ci się śniło? - usłyszałem pytanie, padające z ust Zack'a.  Szczerze powiedziawszy sam byłem ciekawy, co dziewczyna odpowie. Musiała mieć jakiś erotyczny sen z kimś z nas. Tak, to na pewno to.
-Nic, nic. Naprawdę. Przepraszam, ale muszę iść po książki. - powiedziała Rose. Ale już jej nie słuchałem, bo całą swoją uwagę poświęciłem Mii. Jestem w niej zakochany. W jej uśmiechu, ustach, oczach, włosach i we wszystkim, co robi, jednak ona tego nie zauważa. Gada bez przerwy o tym swoim chłopaku, jakby był nie wiadomo kim. Już naprawdę mam tego dość. Muszę jej wyznać uczucia, bo potem może być już za późno.
_________________________________________________________________________________
Jak się podoba rozdział? Bo mnie wcale. Mam nadzieję, że jakoś mi to wybaczycie :)
Jutro wesele, więc nie dodam rozdziału, ale części dziesiątej możecie spodziewać się w niedzielę. Jak mi się nie uda nic napisać, to kolejny rozdział w środę.
Dobra, lecę. Miłego czytania :*

22 kwietnia, 2014

~Rozdział 8~

-Nie przejmuj się nią. Ona tak ma, gdy jest zazdrosna.
-Zazdrosna? Ale o co?
-Wiesz, nie często spotyka się takie piękności - odezwał się jakiś chłopak. Kto mu dał prawo do obrażania mnie?
-A ty to...
-Oj, przepraszam - powiedział Alex. - To są moi przyjaciele: blondyn to James, mulat-Zachary, a ten ostatni to Nicholas.
-Zachary. Jakie oryginalne imię. Kto cię tak nienawidzi? Mama, czy tata?
-Rose! Co się z tobą dzieje? - syknęła Mia.
-Nie lubię, jak ktoś się do mnie przystawia, jasne? - warknęłam. Naprawdę się o to wkurzam, bo zdarzało się, że dziewczyny mnie podrywały. Serio!
-Przepraszam, że chciałem być miły. Nie umiesz przyjmować komplementów, co?
-Nie, to ja przepraszam - westchnęłam. - Nie chciałam być niemiła, ale.. yghkm...miałam ostatnio nieprzyjemną sytuację. Wybaczysz mi? Masz naprawdę bardzo ładne i oryginalne imię.
-Z tym imieniem przesadziłaś, ale wybaczam. Może w ramach przeprosin da..
-Zapomnij - przerwałam mu w połowie zdania. W tym czasie Mia i reszta chłopców zaczęła się z nas śmiać. Nie mogłam się powstrzymać i razem z mulatem wybuchnęliśmy śmiechem zaraz po nich. Gdy już się uspokoiliśmy, wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do naszego mieszkania.

~•~

*oczami Izzy*

Wyszliśmy ze szkoły śmiejąc się z żartu opowiedzianego przez James'a. Ale on jest zabawny. Szkoda, że ma już dziewczynę. Co ja gadam? Przecież podoba mi się Alex!
-Ej stary, co to za laska z twoją siostrą? - zapytał Zack. Jaka laska? Czyżby moja "best friend" znalazła sobie nową przyajciółeczkę? Zobaczycie. Zniszczę ją, jak pozostałe inne.
-To moja nowa współlokatorka - odpowiedział Alex. Już z nią mieszka? A to zdzira.
-Wow, nie wspominałeś, że jest taka seksowna. - Zaraz wybuchnę, naprawdę.
-Nie pozwalaj sobie.
-Czyżbyś był zazdrosny?
-Po prostu wiem, co dziewczyna w życiu przeszła. A jeśli palniesz jakąś gafę, jak Mike, to dostaniesz w ryj. Zrozumiano?
-Hej! Nie wiedziałem co robić! - Ten bulwers Mike'a. Jak ja go uwielbiam.
-To trzeba było się w ogóle nie odzywać! A teraz siedź cicho...Hejka, co wy tu robicie? - zapytał Alex. I już cała uwaga jest poświęcona tej szmacie. Jak ja jej nienawidzę. Głupia, fałszywa przyjaciółka. Ciekawe, czy tą nową też tak wykorzysta. Szczerze jej współczuję. 
Nagle nowa wystawiła do mnie rękę. Naprawdę myśli, że ona mnie interesuje? Nie zważając na nią prychnęłam i odeszłam. Niech sobie nie myśli, że jak oni ją lubią to jest taka fajna. Mam zamiar ją zniszczyć.

~•~

  *oczami Mii*

Wpadliśmy do mieszkania jak szaleni. Alex z Nick'iem poszli na zakupy. Zastanawiacie się, czemu nie wziął ze sobą swojego najlepszego kumpla? Gdyby poszli razem to wykupiliby cały sklep, a tak przynajmniej kilka paczek żelków zostanie na półkach. Bo Nick jest chyba najrozsądniejszy z nas wszystkich. No może teraz Rose.
-Co oglądamy? - zapytał James. Nie miałam ochoty tu z nimi siedzieć i oglądać głupich filmów. Zrobiło mi się przykro, gdy zobaczyłam jak Izzy odchodzi nawet się nie przywitawszy. Kiedyś byłyśmy najlepszymi kumpelami, ale pewnego dnia ona tak po prostu nawrzeszczała na mnie i odeszła. Dokładnie tak samo jak dziś. Do teraz, gdy ją widzę, zastanawiam się, co ja jej takiego zrobiłam? Nawet jeśli nie wiem, co to takiego, to i tak żałuję, bo to naprawdę BYŁA wspaniała przyjaciółka.
-Mia, możemy pogadać? - zapytała Rose. Naprawdę ją lubię, chyba nawet bardziej niż Izzy. Mimo że jest moim całkowitym przeciwieństwem, dogadujemy się jak siostry. Cieszę się, że mam ją przy sobie. Mam tylko nadzieję, że Izzy jej nie spłoszy tak jak pozostałych.
-Oczywiście. Mów o co chodzi?
-A możemy na osobności? Może chodźmy do kuchni?
-Ok.. - Zaczynam się bać. A co jeśli ten szaleniec znowu jej coś wysłał? Muszę powiedzieć o tym Alex'owi. - Co się stało?
-To chyba ja się powinnam o to zapytać. Widzę, że coś z tobą nie tak. Chcesz o tym pogadać? - jak ona to zauważyła? Chyba naprawdę jesteśmy bratnimi duszami.
-Nic się nie stało. Jestem po prostu zmęczona zakupami. Chodźmy do chłopaków - jestem pewna, że mi nie uwierzyła, ale nie ciągnęła tematu tylko poszła do salonu. Wie, że jeśli sama zechcę, to jej powiem. Kocham ją za to.  

__________________________________________________________________________________
Jak Wam minęły święta? Mam nadzieję, że tak dobrze jak mi :) 
Jak rozdział? Izzy i Mia najlepsze przyjaciółki, co Wy na to?
Dziękuję za wszystkie komentarze. One naprawdę motywują do pisania (chyba widać?)
Do następnego miśki :*


19 kwietnia, 2014

~Rozdział 7~

Leniwie otworzyłam zaspane oczy. Przeciągnęłam się na łóżku i mruknęłam przeciągle. Jak mi się dobrze spało. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam taki twardy sen. Pewnie jeszcze przed wypadkiem rodziców.
Wczoraj razem z Mią siedziałyśmy do 3 nad ranem. Oglądałyśmy romansidła i gadałyśmy jak najęte. Cieszę się, że ją poznałam, bo to naprawdę wspaniała osoba. 
Spojrzawszy na zegarek stwierdziłam, że zaspałam do szkoły. "No nic, trudno się mówi". Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Przy stole w kuchni siedziała już Mia i piła kawę. Nie wiem jak komuś może to smakować. Przecież to jest okropne! Ja zawsze na śniadanie piję tylko herbatę. Z tego powodu podeszłam do kuchenki i nastawiłam wodę.
-Jak się spało w nowym domku?
-Wyśmienicie. Pierwszy raz od jakiegoś czasu nie śniły mi się koszmary. A gdzie Alex?
-Pojechał razem z Michael'em i Izzy do szkoły.
-Kim jest Izzy?
-To siostra Mike'a - powiedziała Mia z widoczną wrogością. Nie wiedziałam, że Mike ma siostrę, ale co się dziwić, skoro dopiero ich poznałam?
-Wydaje mi się, że jej nie lubisz. Jest aż tak straszna?
-Jeszcze się pytasz? Głupia lafirynda przystawia się do mojego brata od kilku lat. Pustak nadal nie zauważa, że on ją kompletnie ignoruje.
-Może nie jest taka zła, jak mówisz. Gadałaś z nią chociaż raz, ale szczerze?
-A po co? Ta siksa mi koło dupy lata i nie mam zamiaru zawracać sobie nią głowy. Nie gadajmy o niej, ok? Lepiej zastanówmy się, co będziemy dzisiaj robić?
-Może pójdziemy na zakupy, bo wszystko co miałam zostało spalone.
-Świetny pomysł! Że też ja na to nie wpadłam...
-To ja idę na górę się ubrać. Będę za 15 minut, ok?
-Nie spiesz się skarbie, bo ja jeszcze muszę włosy umyć.


~•~

Po sześciogodzinnych zakupach razem z Mią udałyśmy się na obiad do pobliskiego Starbuck'a. Byłam zmęczona jak nigdy dotąd. To były moje najdłuższe zakupy, ale jestem z nich zadowolona. Co prawda niektóre rzeczy wybrane przez moją przyjaciółkę, nie za bardzo mi odpowiadały, ale ogółem jest ok.
Po obiedzie zafundowanym przez Mię (bo nie posiadam żadnych pieniędzy) podjechałyśmy po chłopaków. Przy okazji poznam tą całą Izzy. Nie wiem czemu dziewczyna jej tak nie lubi, ale skoro jest tak jak mówi, to będzie źle. 
-No gdzież oni są? Ich lekcje skończyły się dziesięć minut temu! - Moja przyjaciółka się niecierpliwi. Ależ ona ma charakter. Cały czas kogoś obgaduje i obraża - moje zupełne przeciwieństwo. Nie wiem jak my mogłyśmy się zakolegować.
-Zaraz przyjdą. Jeśli ta Izzy jest taka, jak mówisz, to przyjdą za 5-10 minut.
-Masz rację, idziemy do nich!
-Co!? Na pewno stąd nie wyjdę. Nie będę szła przez całe boisko, gdzie wszyscy się na mnie gapią, tylko po to, żeby zaraz wrócić. 
-Nie przesadzaj. Masz piękne ciało. Gdybym była facetem, też bym się na ciebie gapiła, więc nie kombinuj i wyłaź.
-Nie! Oni już idą. Patrz - Wskazałam ręką w byle jakim kierunku. Naprawdę nie chciałam tam iść i chociaż jeden raz moje marzenie się spełniło. W naszą stronę szła grupka chłopców z dziewczyną na czele. Domyśliłam się, że to oni, gdy zobaczyłam uśmiechniętego loczka.
-Hejka, co wy tu robicie? - zapytał Alex zaskoczony naszym widokiem. - Nie powinnyście być teraz w szkole?
-Znalazł się ten odpowiedzialny. Nie mów, że nigdy nie byłeś na wagarach. Poza tym, zaspałyśmy a Rose potrzebowała kilku ubrań.
-No tak, zapomniałem - Jaki on ma piękny uśmiech. Już wiem, dlaczego Izzy na niego leci, ale ten Mike też jest niczego sobie. Skoro Mia go nie chce... Boshe, o czym ja myślę?
-Hejka Rose. Poznaj proszę moją siostrę Izzy - powiedział Mike. Zachęcona jego przedstawieniem podałam dłoń dziewczynie. Zupełnie nie spodziewałam się jej reakcji: dziewczyna prychnęła, odwróciła się na pięcie i tak po prostu odeszła.
-Zrobiłam coś nie tak?
___________________________________________________________________________
Bardzo Was przepraszam za taki beznadziejny rozdział. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie :) A teraz życzę wszystkim wesołych świąt i smacznego jajeczka :*

06 kwietnia, 2014

~Rozdział 6~

Gdy dojechałyśmy na miejsce o mało nie padłam z wrażenia. Tam gdzie kiedyś stał mój dom było... nic nie było. Mój dom został spalony. Jak to się w ogóle stało? Razem z Mią weszłyśmy na zgliszcza. Nic nie zostało, wszędzie tylko popiół. Chyba się zaraz rozpłaczę.
-Kto to mógł zrobić? Przecież nikomu nic nie zrobiłam. Nawet bym nie mogła z takim ciałem - I wykrakałam. Łzy poleciały strumieniami po moich czerwonych od zimna policzkach.
-Nie płacz skarbie. - Mia mnie przytuliła. - Dowiemy się, kto to zrobił prędzej czy później, a teraz odczytaj wiadomość. - Nawet nie usłyszałam przychodzącego połączenia. Cała w nerwach wyjęłam telefon z kieszeni i odczytałam wiadomość. Brzmiała ona tak: 

"Jak się czujesz kotku po swoim pierwszym razie? 
Myślałem, że umrzesz w tym lesie, ale jak widać pomyliłem się. 
W zamian za to "upiększyłem" twój dom. 
Podoba się?"

Skąd on ma mój numer!? Zaczynam się naprawdę bać. Wstrząśnięta tym, co przeczytałam oddałam telefon Mii ciekawa, co ona na to powie. Myślałam, że mnie pocieszy, przytuli, ale ona wzięła zamach i rzuciła moim telefonem o ulicę, który rozpadł się w pół sekundy. Nie takiej reakcji się spodziewałam. Co z nią jest nie tak!?
-I gdzie ja teraz zamieszkam, co!? Przecież ja nie mam ani domu, ani rodziny, rzeczy a co mówić o jakiś głupich pieniądzach! Jestem bezdomna...
-Nawet tak nie mów! Teraz ja jestem twoją rodziną, mój dom jest twoim domem, a moje pieniądze twoimi. Od dziś trzymamy się zawsze razem, ok? Bez względu na wszystko?
-Ok - pociągnęłam nosem. - Ale nie mogę żyć cały czas na waszym utrzymaniu.
-Jeśli nie chcesz mieszkać z moim bratem to możemy coś sobie we dwie wynająć. W centrum są tanie mieszkania.
-Nie trzeba. I tak za dużo mi proponujesz. 
-Jesteś pewna? Z moim bratem nigdy nic nie wiadomo..
-Jest ok, jedziemy?

~•~

 *oczami Alex'a*

 -Mia? Już wróciłaś? Mówiłem ci, żebyś tak późno nie wracała. - Czemu moja siostra nigdy mnie nie słucha? Wkurzony wchodzę do przedpokoju z zamiarem nawrzeszczenia na nią, ale zamieram w pół kroku. Co tu robi Rose? - Stało się coś? 
-Rose spalono dom. Od dziś będzie mieszkać z nami.
-Ale fajnie! - To spojrzenie mojej siostry. - A tak, bardzo mi przykro. Ale tak naprawdę bardzo się cieszę, że z nami zamieszkasz - pierwszy raz widzę, jak Rose się uśmiecha. Powinna to robić częściej, bo ma przepiękny uśmiech.

-Dzięki. To Mia, gdzie będę spała i w czym?
-Będziesz spała ze mną, będzie naprawdę super! Już nie mogę się doczekać. Chodźmy na górę - ach ta moja niewychowana siostra. Nie będę im się wpraszał w "babskie" gadki. Zadowolony z nowej współlokatorki poszedłem z powrotem do pokoju.
-Ej, zaczekaj! - Odwróciłem się, słysząc głos Rose. - Tak naprawdę to Mia zadecydowała o tym, żebym u was zamieszkała, ale ja nawet się ciebie nie spytałam, czy nie będzie ci to przeszkadzać? I jeszcze ten Mii chłopak..
-Ja się naprawdę bardzo cieszę, że z nami zamieszkasz, ale nie wiem jak Brad. Szczerze powiedziawszy już dawno bym go stąd wywalił, ale ze względu na Mię...wiesz.
-Wiem, wiem. Zauważyłam jednak, że chyba coś ją ciągnie do Michael'e. Cały czas się rumieni, gdy o nim wspominam.
-Byłbym ci bardzo wdzięczny, gdybyś coś z tym zrobiła. Naprawdę nie lubię tego jej fagasa.
-Postaram się. Może chociaż w połowie spłacę dług. - I znowu ten uśmiech. Czy ona nie wie, jak to na mnie działa?
-No, zobaczymy. A teraz idź na górę, bo siostra pewnie się niecierpliwi. Naprawdę nie lubi czekać.
-Dzięki za wszystko. Dobranoc.