Ja

28 listopada, 2014

EPILOG

Jestem zamknięta w celi już tydzień. 7 dni. 168 godzin. 10080 minut. 604800 sekund. Liczę i liczę. Do nikogo się nie odzywam. Przychodzi do mnie psycholog, ale po co mi to? I tak nikt mi nie wierzy, że tego nie zrobiłam. Jestem bezradna. Bez-radna. B-e-z-r-a-d-n-a. 8 liter. 8 głosek. 2 sylaby. Znowu. Straszne słowo. Tak samo jak miłość. Miłość. Mi-łość. M-i-ł-o-ś-ć. 6 głosek. 6 liter. 2 sylaby. Znowu. Straszne słowo. Tak samo jak zaufanie. Zaufanie. Za-u-fa-nie. Z-a-u-f-a-n-i-e. 8 liter. 8 głosek. 4 sylaby. Znowu. Straszne słowo. Tak samo jak....

*oczami Alex'a*

-Musimy uratować Rose. Kiedy jest rozprawa? - zapytała Mia.
-Nie czekamy do rozprawy. Nie wiem jak wy, ale ja nie zostawię tego. Przynajmniej tyle mogę zrobić. Jadę na komisariat i dam im ten film. Muszę iść po Rose.
-Idziemy z tobą, bro. - Nie wiem, który to powiedział, bo w mgnieniu oka wypadłem na zewnątrz. Po pół godzinie byliśmy na miejscu. Zaniosłem im film, wyjaśniłem wszystko i usiadłem w poczekalni. Zaraz potem przyszli przyjaciele, a ja modliłem się tylko, żeby ona mi wybaczyła. Czekaliśmy tam ze cztery godziny. Gdy wreszcie wyszli, poderwałem się z miejsca i podbiegłem do nich.
-I co? Kiedy ją wypuścicie?
-Film już został obejrzany przez prokuraturę i sąd, więc można zabrać pannę Dark.
-Dzięki Bogu..gdzie ona jest?
-Cela nr 208.
Wbiegłem schodami na górę i zatrzymałem się pod jej pokojem, żeby złapać oddech. Strażnik otworzył mi celę. Powoli do niej wszedłem i zastygłem. Moja Rose wyglądała strasznie. Miała podkrążone oczy i siedziała odwrócona plecami.
-Rose? Rose, kochanie, ja..ja.. - Rose tylko wstała, zebrała swoje rzeczy i wyszła. Zrezygnowany powlokłem się za nią do wyjścia. Powiedziała służbie: "Do widzenia" i wyszła.

*oczami Rose*

Teraz przyszli? Ciekawe, co się stało? Brad powrócił z zaświatów? Nic im nie powiedziałam, tylko zamówiłam taksówkę i czekałam.
-Rose, powiedz coś. My cię naprawdę przepraszamy, ale sama wiesz, jak to wyglądało - powiedziała Izzy. A ja nic. Dalej wpatrywałam się w horyzont, aż nie przyjechała taksówka. Wsiadłam i odjechałam. Na lotnisku zamówiłam lot do Paryża i usiadłam w holu. Podczas czekania zjadłam jakiś pożywny obiad i kupiłam kilka rzeczy.
Mój lot. Nareszcie się stąd wydostanę. Podeszłam do wejścia i dałam bilet. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Gwałtownie się odwróciłam i zobaczyłam Alex' a. Mojego kochanego, biednego Alex' a.
-Rose, proszę zabierz mnie ze sobą. Ja nie wytrzymam tego poczucia winy, a tak przynajmniej będę mógł ci pomóc. Proszę.
Kiwnęłam głową tylko i weszłam na pokład.

3 lata później - oczami Alex' a

-Eli? Gdzie się schowałaś? Chodź do mamusi.. - pokazałem córce, żeby była cicho. Wszystko się między nami ułożyło. Rose mi wybaczyła, a teraz nosi pod sercem nasze dziecko. Kocham ją. - Eli? Alex?- Cisza. - Tu was mam! - Rose wyskoczyła znikąd i nas przestraszyła. Elizka zaczęła się śmiać i pobiegła w jej ramiona. Ja też wstałem z podłogi i pocałowałem moją narzeczoną.
-Kocham cię, wiesz?
-Wiesz, że ja ciebie bardziej?
-Nie prawda!
-Zawsze o jeden więcej...
_________________________________________________________________________________
To już koniec tego opowiadania. Zamiast skończyć go 3 miechy temu, to ja czekałam z epilogiem do teraz, Przepraszam. Ale niedługo nowy...tylko trochę inny. Będą tam krótkie historyjki, które sobie codziennie wymyślam, więc myślę, że będzie lepsza frekwencja..
Wasza Koko

16 sierpnia, 2014

Brak rozdziału

Miałam napisać dzisiaj nowy rozdział. Czekałam do ostatniej chwili, ale nie pojawiły się żadne komentarze. Tak jak kiedyś napisałam. Ja piszę dla wszystkich, ale nie robię jakichś wyrzutów, że nie ma komentarzy. Czasem się nie chce, czasem zapomni, czasem się nawet nie przeczyta. Rozumiem to. Ale przykro mi, że żadnego komentarza nie było pod ostatnim rozdziałem. szczególnie, że nie będzie następnego, bo chciałam, żebyście mi poradziły czy mam pisać drugą część tego opowiadania. Przydałaby się chociaż jedna rada, a tu zero. Jest mi przykro, ale nie gniewam się na Was. Nowy rozdział pojawi się jutro w okolicach 18. Mam nadzieję, że chociaż spojrzycie na niego.
Serdecznie pozdrawiam i życzę udanych ostatnich tygodni wakacji.
Nie sądzicie, że minęły ciut za szybko?/ Nastka :*

09 sierpnia, 2014

~Rozdział 24~

*oczami Mike' a*

Ala. Wszystko mnie boli. Co się stało? Czyżby koniec świata? A nie, to tylko Mia zrzuciła mnie z łóżka przez sen. Wczorajsza noc była najpiękniejsza w moim życiu. Nie wiedziałem, że moja ukochana też coś do mnie czuje. Jestem szczęśliwy jak zakochany szczeniak. Idę na dół zrobić jej śniadanie. Należy jej się za to co przeszła. Ale mimo tego muszę wyciągnąć Rose z więzienia. Wierzę, że to nie ona. Nie naraziłaby tak swojego dziecka. Nie ona.
Schodzę po cichu na dół do kuchni. Tam wyciągam z lodówki jajka i szykuję omlet dla śpiącej królewny. Do tego orzechowa kawa z mlekiem i kwiatek z ogródka. Idę do salonu po wazonik na różę. Wiem gdzie stoi, więc szybko go odnajduję. Jednak czeka tam na mnie niespodzianka. Ukryta kamera. Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy to Rose. Może dzięki kasecie uda mi się ją wyciągnąć z paki. Zabieram kamerę ze sobą i zanoszę Mii śniadanko. Poczekam aż wrócą chłopcy i dopiero wtedy im o tym powiem.

-Mia, skarbie, obudź się.
-Mike?  - zapytała zaspanym głosem. Tak seksownie.
-Przyniosłem ci śniadanie. Omlet i twoja ulubiona kawa.
-Oh. Jesteś kochany. Dawaj mi tu zaraz całusa - powiedziała i przyciągnęła mnie do siebie. Mało co nie wylałem napoju, ale udało mi się przytrzymać ramy łóżka.
-Uważaj trochę, kocie. Chcesz mieć brudną pościel?
-Nie przejmuj się. Siadaj tu koło mnie i pomóż mi to zjeść.
-Ale to jest przecież dla ciebie - powiedziałem siadając.
-Ale mi będzie tak głupio jeść samej. Dawaj, dawaj. - Zaczęliśmy konsumować sporządzony posiłek. Byłem przybity. Cały czas myślami byłem przy Rose. Szkoda mi jej. - O czym myślisz?
-O Rose. - Wymsknęło mi się.
-Ah. Wiesz co straciłam apetyt.
-Nie! Posłuchaj, ja..znalazłem coś dzisiaj w salonie.
-Zapewne coś co ją uniewinni?
-Nie wiem. Lecz na pewno dowiemy się co się stało tamtego dnia. Znalazłem kamerę za tym małym wazonikiem. Była dobrze ukryta, ale jestem pewny, że wszystko się nagrało.
-To na co czekamy? Trzeba to obejrzeć!
-Czekamy na...- Słychać trzask drzwi. -...chłopaków.

-Alex jesteś pewny, że chcesz to obejrzeć?
-Tak! W końcu nie będę miał wyrzutów sumienia.
-No dobra. Włączaj to Mike.

-Mike ty głupolu! Znowu pomyliłeś kroki!
-Nie wrzeszcz James. Moja Mia śpi na górze. Poza tym to ty pomyliłeś łabędzia z żurawiem. 
-Nie! Nigdy! - James rzucił się na bruneta.

-Hahaha - Każdy wybuchł śmiechem, a Mia spojrzała słodko na loczka. 
-Przełącz to!

-Nie podchodź do mnie!
-Oj skarbie, odłóż ten nóż. Jeszcze się skaleczysz, a chyba nie chcesz, żeby Alex się martwił?
-Idź stąd! Zostaw mnie w spokoju!
-Nie mogę kochanie. Przecież dobrze o tym wiesz..Tylko ty możesz okiełznać tego ogara. - To powiedziawszy wskazał na swoje krocze.
Kiedy zaczął do niej podchodzić uciekła z powrotem do salonu.
Nagle upadła i zrobiła sobie w ręce ogromną szramę. Brad wyrwał mi nóż z ręki i zaśmiał się.
-Mówiłem, że się zranisz? Czemu nikt nigdy mnie nie słucha?
-Zostaw mnie. Przecież nic ci nie zrobiłam.
-Jeszcze.
-Co masz na myśli?
-Co pomyślą twoi przyjaciele, gdy znajdą moje martwe ciało? Pomyślą, że ty to zrobiłaś, bo tylko ty byłaś ze mną w domu, prawda?
-Czemu chcesz się zabić?
-Bo cię nienawidzę. Tak samo jak twojego ojca. Nawet nie wiesz, prawda? - zapytał. - Ten pedał zgwałcił moją matkę, a potem ją zabił. Nawet nie wiesz, jak ja wtedy cierpiałem. Chcę, żebyś się przekonała na własnej skórze. Już cię zgwałciłem, a teraz wsadzę cię z kratki. Ciekawe ile dostaniesz. 5? 10? A może 25? Sama, w celi przez 25 lat. Bez Alex'a, bez przyjaciół, bez dziecka.
-Nie zrobisz mi tego! Nie pozwolę ci na to!
-Za późno. - Wbił sobie nóż w serce i upadł na ziemię. Podbiegła do niego i wyjęła mu ten nóż. Próbowała zatamować jeszcze krwawienie, ale na nic. Z jej gardła wydobył się przeraźliwy krzyk i..*

Nagranie się skończyło. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Rose miała rację. To Brad popełnił samobójstwo. Czemu my jej nie uwierzyliśmy? 
-Głupi ja, głupi ja, głupi ja... - Alex powtarzał to jak mantrę i ryczał. Mia też się popłakała. 
-Boże co myśmy zrobili? - zapytał Nick.
-Posłaliśmy niewinną dziewczynę do więzienia, a teraz ją stamtąd wyciągniemy. Oby tylko chciała nam wybaczyć.
__________________________________________________________________________________
Cześć dziewczyny! Wróciłam z Włoch z nowym rozdziałem. Mam do Was pytanko: po zakończeniu tego bloga chcecie nową historię, czy drugą część tej? Pytam, bo nie wiem jak epilog napisać. Czekam na wasze odpowiedzi.
A teraz czas do szkoły...
Już mi się tęskni za przyjaciółkami...
Następny pod koniec tygodnia...
Dobranoc..

18 lipca, 2014

~Rozdział 23~

*oczami Mike'a*

Moja Mia już kilka dni siedzi zamknięta w pokoju. Nikogo oprócz mnie nie wpuszcza, ale to też tylko wtedy, jak przynoszę jej jedzenie. Każdy się o nią martwi, ale nikt nie rozumie jej bólu. A ona nie rozumie, że Alex też stracił miłość swojego życia. A teraz cierpi, bo nawet siostra nie chce z nim gadać. Szkoda mi moich przyjaciół. Ja od początku wiedziałem, że ta Rose jest inna, ale nie wierzę w to, że mogłaby zabić kogoś z zimną krwią.
Właśnie wchodzę do salonu. Każdy siedzi tam z ponurą miną, tylko Izzy i James są zajęci sobą. Niedawno byli na randce i od tamtego czasu nie opuszczają się na krok.
-Hejka! Co tak siedzicie?
-Nie mamy co robić. Nasze sprawy miłosne nie mają się tak dobrze jak tamtych dwojga - powiedział Nick i wskazał ręką na zakochańców.
-To może wyjdziecie na spacer albo coś?
-Czyżbyś nas wyganiał z nieswojego domu? - zapytał Zack z chytrym uśmiechem.
-Muszę pogadać z Mią, a nie chcę, żeby ktoś się tu kręcił.
-Pogadać mówisz? - Zack już wie, co mam zamiar zrobić dziś. Oby się nie wygadał.
-Mówię.
-No dobra. W takim razie my idziemy. - Wstał i zaczął wyganiać resztę. - Zbierać się ludzie! A ty... - Wskazał palcem na mnie. - ...masz być ostrożny. Nie zmuszaj jej do niczego.
-Dobra i dzięki.
-Pa.

Kurde, ale się denerwuję! To moja pierwsza taka rozmowa. A jak coś zrobię nie tak? A jeśli doprowadzę ją do płaczu? A jeśli ją zawiodę?
Powoli zapukałem do jej pokoju. Nic nie odpowiedziała, ale usłyszałem szmer i przekręcanie klucza. Uchyliłem lekko drzwi i zajrzałem do środka. Dziewczyna leżała skulona w łóżku i czekała aż wyjdę. Jednak ja wszedłem do środka i zamknąłem drzwi na klucz. Mia od razu się podniosła do pozycji siedzącej. Nawet w rozmazanym makijażu i sterczących włosach wyglądała seksi.
-Co ty robisz?
-Chcę z tobą pogadać, a nie chcę, żeby ktoś nam przeszkadzał - powiedziałem i usiadłem na jej łóżku.
-No dobrze. Co chcesz wiedzieć?
-A kto powiedział, że cię o coś zapytam? Muszę ci coś powiedzieć i to nie może czekać.
-Zamieniam się w słuch, ale jeśli chcesz usprawiedliwiać Rose albo pocieszać mnie to możesz od razu wyjść.
-Mia, ja...ja...
-Mówisz czy nie?
-Mia. - Złapałem ją za ręce i spojrzałem w oczy. Na początku chciała się wyrwać, ale dała sobie spokój. - Kocham cię. Kocham cię odkąd się poznaliśmy i nie mogę przestać o tobie myśleć. Jesteś moim powietrzem. Nie mogę bez ciebie oddychać i boli mnie, że cierpisz. Nie mogę nic zrobić, bo twój obraz zaprząta moją głowę. To, jak twoje oczy błyszczą, gdy jesteś szczęśliwa przeze mnie. To najwspanialszy widok. Wiem, że niedawno straciłaś chłopaka. który wiele dla ciebie znaczył. Jednak ja nie mogę tak dłużej. Wiem, że jestem egoistyczny, ale..kochaj się ze mną.
Nie sądziłem, że potraktuje moje słowa na poważnie. Ale ona rzuciła się na mnie i przycisnęła swoje usta do moich. Zaczęła błądzić rękoma po mojej klacie. Nie byłem jej dłużny. Masowałem jej piersi poprzez materiał koszulki. Zaraz potem pozbyłem się jej. Ja również straciłem górną część swojego ubioru.
Gdy dziewczyna wzięła się za moje spodnie, odciągnąłem ją od siebie.
-Myślałam, że tego chcesz.
-Chcę i to bardzo. Ale kocham cię i nie chcę cię do niczego zmuszać.
-Też cię kocham Mike. Zróbmy to.
__________________________________________________________________________________
Hejka!
Cały dzień się jaram, bo nasz blog zdobył nowego obserwatora! Bardzo się cieszę z tego powodu i mam nadzieję, że przybędzie ich więcej.
Zostały trzy rozdziały do końca tego opowiadania. Cieszycie się? Bo ja nie mogę w to uwierzyć.
Następny rozdział może w środę za tydzień (wszystko zależy od Was), bo dziś wyjeżdżam na pięć dni nad jezioro. Nie będę więc miała czasu na pisanie rozdziału.
Czekam na komentarze../Nastka

11 lipca, 2014

~Rozdział 22~

*oczami Alex'a*

Nie wierzę. Po prostu nie wierzę. Wiem, że on ją skrzywdził, ale żeby posuwać się do czegoś takiego? Żeby zamordować go z zimną krwią? Nie poznaję swojej dziewczyny. Właściwie to byłej, bo nie mam zamiaru się z nią zadawać. Przecież mogliśmy ten problem rozwiązać razem. Miałem już plan, ale ona wszystko zniszczyła.
-Alex zaczekaj! - zawołała Rose. Nienawidzę jej. Nienawidzę.
-Czego ty ode mnie chcesz? - warknąłem do niej.
-Posłuchaj mnie. Ja nie..
-Tak tak, nie chciałaś. Niestety przepadło, a teraz zejdż mi z oczu.
-Ja tego nie zrobiłam! On sam się zabił!
-Nie pogarszaj swojej sytuacji! - odwróciłem się do niej z krzykiem. - Wiem co widziałem. A to nie wyglądało na samobójstwo.
-Ale Alex.. - Nie mogłem znieść jej rozbrajającego płaczu, więc odszedłem od niej. Najbardziej mi było szkoda mojej kochanej siostruni. Nawet jeśli ten chłopak zgwałcił Rose, to nie zasługiwał na śmierć. Teraz już sam nie wiem czy mam wierzyć mojej byłej dziewczynie. Skoro potrafi mi kłamać w żywe oczy, to na pewno robiła to cały czas. Ugh..

*oczami Rose - kilka dni później*

Nie zgadniecie, gdzie teraz jestem? Tak, w więzieniu. Siedzę tu już od trzech dni. Jestem załamana. Po tym jak rodzeństwo wyrzuciło mnie z domu, zabrała mnie policja. Proces ma być za miesiąc, a ja do tego czasu mam tu siedzieć. Przynajmniej dali mi najlepszą celę, ze względu na ciążę. Nie chcę, żeby moje dziecko się tu urodziło. Znowu się rozpłakałam. Teraz tak spędzam dni. Rano jem, a potem idę spać, albo siedzę w kącie płacząc. Zastanawiam się, co by było, gdybym wtedy została z Izzy. Czy Brad też by nie żył?
Co noc kładę się z tymi pytaniami, bo tylko tyle mi zostało.

*oczami Izzy*

Wczoraj James zaprosił mnie na randkę. Mamy iść dziś do kina na 19, a ja leżę w łóżku i myślę. Rose na pewno tego nie zrobiła. Ona jest za delikatna, a ja za dobrze ją znam. Umiem poznać się na ludziach w ciągu kilku dni. Tak samo miałam w wypadku James'a. Gdy tylko ukazał swoje uczucia, wiedziałam, że zrobiłby dla mnie wszystko. Tak się cieszę, że wychodzimy razem. Nie mogę teraz myśleć o Rosie, bo ja jestem ważniejsza. Chyba.
Równo o 19 ktoś zadzwonił do drzwi. Tak, to był James. Wyglądał olśniewająco w czarnych jeans i granatowej koszuli, która idealnie opinała jego smukłe ciało. Kocham tego gościa.
-Wyglądasz ślicznie, Izzy.
-Ty też niczego sobie, James. - Nagle z salonu wyszedł mój tata. Co on tu robi? Przecież miał być w pracy!
-Izzy, a co to za młodzieniec? Czemu mi nie powiedziałaś, że gdzieś wychodzisz?
-Dzień dobry, proszę pana. Nazywam się James. Chciałbym zabrać pańską córkę na randkę, oczywiście za pana zgodą.
-James, nie wygłupiaj się. Tato my wychodzimy. - Wzięłam chłopaka za rękę i poprowadziłam w stronę wyjścia.
-No dobrze, ale macie wrócić najpóźniej do 24. Zrozumiano?
-Oczywiście proszę pana. - powiedział Brown.
Gdy byliśmy pod kinem, stwierdziliśmy, że pójdziemy do wesołego miasteczka. Bawiliśmy się świetnie. Chłopak wygrał mi misia, a ja mu pistolet. Było super.
Podjechaliśmy pod mój dom 23.59. Nie spóźniliśmy się!
-Bardzo podobał mi się dzisiejszy wieczór. Musimy to kiedyś powtórzyć.
-Jeśli się zgodzisz, to nawet jutro. Mam cały dzień wolny. - Oby się zgodził. Oby się zgodził.
-To o 13, może być? - Tak!!
-Oczywiście. Dobranoc. - Już się odwracałam, gdy ten niespodziewanie złapał mnie za rękę. Odwrócił mnie w swoją stronę i przyłożył swoje wargi do moich. Nieziemskie uczucie.
-Dobranoc Izzy. - powiedział i odszedł. Patrzyłam jeszcze za nim kilka minut, a później weszłam do domu.
__________________________________________________________________________________
Jak rozdział? Mam nadzieję, że się podoba :)
Tak, miał być wczoraj, ale..ja zawsze o czymś zapominam. Przepraszam.
Jak mijają wakacje? Strasznie szybko, nie?
Czekam na komentarze :*

09 lipca, 2014

~Rozdział 21~

 Witam Was serdecznie. Piszę jeszcze przed tym rozdziałem, bo chcę Was poinformować o tym, że trochę zmieniłam poprzedni rozdział. Jest to kilka zdań, ale akcja potoczy się zupełnie innym torem. 
Nie musicie czytać tamtego rozdziału ponownie, ponieważ tu wszystko się wyjaśni. 
Zapraszam do czytania.



 *oczami Rose*

Brad wyciągnął mnie z łazienki i ciągnąc mnie za włosy, sprowadził na dół. Rzucił mnie na kanapę i kazał mi się rozbierać. Naprawdę myśli, że się go posłuchał. Gdy on ściągał koszulkę, szybko wstałam i pobiegłam do kuchni. Wzięłam leżący na stole nóż i odwróciłam się w stronę drzwi. Zaraz pojawił się w nich Brad z furią wypisaną na twarzy.
-Nie podchodź do mnie - powiedziałam i zaczęłam wymachiwać nożem. Chciałam grać na czas, bo Alex pewnie jest już niedaleko. Nie chciałam mu robić krzywdy, ale nie miałam wyboru. Nie pozwolę zrobić sobie więcej krzywdy.
-Oj skarbie, odłóż ten nóż. Jeszcze się skaleczysz, a chyba nie chcesz, żeby Alex się martwił?
-Idź stąd! Zostaw mnie w spokoju!
-Nie mogę kochanie. Przecież dobrze o tym wiesz..Tylko ty możesz okiełznać tego ogara. - To powiedziawszy wskazał na swoje krocze. Obrzydliwe..
Kiedy zaczął do mnie podchodzić uciekłam z powrotem do salonu. Jak dobrze, że nasza kuchnia ma dwie pary drzwi.
Nagle upadłam i zrobiłam sobie w ręce ogromną szramę, bo za wszelką cenę nie chciałam wypuścić narzędzia. Brad od razu pociągnął mnie w górę. Wyrwał mi nóż z ręki i zaśmiał się.
-Mówiłem, że się zranisz? Czemu nikt nigdy mnie nie słucha?
-Zostaw mnie. Przecież nic ci nie zrobiłam. - Z moich ust wydobył się niechciany szloch.
-Jeszcze.
-Co masz na myśli?
-Co pomyślą twoi przyjaciele, gdy znajdą moje martwe ciało? Pomyślą, że ty to zrobiłaś, bo tylko ty byłaś ze mną w domu, prawda?
-Czemu chcesz się zabić?
-Bo cię nienawidzę. Tak samo jak twojego ojca. Nawet nie wiesz, prawda? - zapytał, gdy spojrzałam na niego z niewiedzą w oczach. - Ten pedał zgwałcił moją matkę, a potem ją zabił. Nawet nie wiesz, jak ja wtedy cierpiałem. Chcę, żebyś się przekonała na własnej skórze. Już cię zgwałciłem, a teraz wsadzę cię z kratki. Ciekawe ile dostaniesz. 5? 10? A może 25? Sama, w celi przez 25 lat. Bez Alex'a, bez przyjaciół, bez dziecka.
-Nie zrobisz mi tego! Nie pozwolę ci na to!
-Za późno. - Wbił sobie nóż w serce i upadł na ziemię. Podbiegłam do niego i wyjęłam mu ten nóż. Próbowałam zatamować jeszcze krwawienie, ale na nic. Z mojego gardła wydobył się krzyk i płacz. W tej chwili nie obchodziło mnie nic innego jak to, że przeze mnie zginął człowiek. Przeze mnie..
W tle usłyszałam otwieranie drzwi i głos Mii. Nie chciałam z nią gadać, bo i tak by mi nie uwierzyła. Gdy poczułam zapach Alex'a, podniosłam swój wzrok. Spojrzałam prosto w jego oczy i ujrzałam w nich wszystkie emocje. Od ulgi, po strach, rozczarowanie i żal. Mój świat przepadł, bo jedyna osoba, która przy mnie była, odwróciła się plecami. Alex odszedł.
__________________________________________________________________________________
Dzisiaj krótki i tylko z perspektywy Rose. Planowałam zrobić taki rozdział i jest. Jutro dodam następny i dłuższy. Życzę miłych snów..
Do jutra :)

07 lipca, 2014

~Rozdział 20~

Od razu przepraszam za tak długą nieobecność..
Są wakacje i każdy ma jakieś wyjazdy..
Od dziś jestem w domku, więc rozdział kolejny jutro, a teraz zapraszam do czytania..
Kocham Was!


 *oczami Mii*
Jak ja nienawidzę mojego brata. Czemu musi wszystko zepsuć? I czemu moi przyjaciele się na mnie wypięli? Nie widzą, że ja kocham Brad'a? Nie chcą mojego dobra?
Dzisiejszego dnia postanowiłam się trochę rozluźnić. Umówiłam się z koleżankami na pidżama party. Wzięłam swoje kosmetyki, jakieś gazetki, przekąski i wyszłam z domu. Nie obchodzi mnie, że nikt ze mną nie gada. Nawet Brad. Obraził się na mnie za mojego brata. Dupek..
Lizzie mieszkała kilka przecznic dalej, więc dotarłam tam w dziesięć minut. Wszyscy już byli na miejscu. Zaczęłyśmy od paznokci. Ja zrobiłam sobie ombre z dwóch lakierów: białego i neonowego pomarańczu. Wyglądały ślicznie. Gdy miałyśmy zabierać się za włosy, zobaczyłam, że nie mam swojej ulubionej szczotki. Bez niej nic nie zrobię. Udałam się z powrotem do domu. 
-Na pewno chcesz iść? Wracanie się przynosi pecha. - zapytała jedna z dziewczyn.
-Na pewno. Będę za 15 minut. - powiedziałam i wyszłam. gdy zbliżałam się do domu, usłyszałam pisk. Był tak głośny, że aż uszy zatkałam. Po chwili zorientowałam się, że dobiegł on z mojego domu. Co się dzieje do cholery???
Z impentem otworzyłam drzwi wejściowe. Widok, jaki tam zastałam przeraził mnie.Nie spodziewałam się, że Rose może zrobić coś takiego własnej przyjaciółce. Naprawdę myślałam, że ona mnie lubi, ale najwyraźniej pomyliłam się. Nagle koło mnie pojawił się Alex. Jak on się musi teraz czuć??

 *oczami Alex'a*
Właśnie wychodziłem ze sklepu ze strojem dla mojej ukochanej. Mam nadzieję, że się ucieszy. Pojutrze ma urodziny i zamierzam dać jej to w prezencie. Chyba nigdy nie byłem tak szczęśliwy..
Właśnie odpalałem samochód, gdy zadzwonił mój telefon. Od razu wiedziałem, że to Rose, bo tylko ona ma taki dzwonek.
-Halo? Rose?
-Pro-proszę przyjedź szybko. On tu jest i...aaaaaaa. - I rozłączyła się. Od razu ruszyłem z piskiem opon. Jechałem 200 na godzinę, ale i to było za wolno. To była moja najszybsza jazda w całym moim życiu. Od mojego rodzinnego miasta dzieliło mnie 10 minut. Nagle ni stąd, ni zowąd wyjechał na mnie motocykl. Chciałem go ominąć i straciłem panowanie nad kierownicą. Niestety wjeżdżając do rowu, zepsułem samochód. Szybko wybiegłem z samochodu i sprawdziłem co z motocyklistą. Był cały, tylko ubił sobie kolano. Szybko zabrałem od niego kluczyki i wsiadłem na motor. Na odchodne dałem mu mój telefon i powiedziałem, żeby zadzwonił po pomoc, a ja zaraz wrócę. Ruszyłem. Czas dłużył mi się niemiłosiernie, zastanawiałem się, co w tej chwili może robić Brad..Ughh
Po piętnastu minutach byłem pod mieszkaniem. Drzwi od domu były otwarte, a z wewnątrz wydobywały się krzyki i płacze. Wbiegłem do mieszkania i co zobaczyłem?

28 czerwca, 2014

Liebster Blog Award

Bardzo dziękuję Lenie za nominację do Liebster Blog Award. Cieszę się za to wyróżnienie, a teraz przejdę do pytań:


1. Jakie jest twoje największe marzenie?
Taniec w sari u boku Shahrukh Khan'a.
 
2. Ulubiony film?
Veer-Zaara (pewnie nie znacie, bo to z Bollywood, ale polecam)
 

3. Od kiedy piszesz i dlaczego?
Piszę od jakiś dwóch lat. 2012 roku zaczęłam czytać książki i w tym samym mniej więcej czasie postanowiłam pisać bloga. Po prostu dzielę się swoimi historiami z innymi, bo sprawia mi to przyjemność i mam nadzieję, że czytanie moich wypocin też sprawią jakąś przyjemność:*
 

4. Gdybyś miał wybrać między miłością a przyjaźnią, co byś wybrał?
Zależy w jakim przypadku. Gdyby to przyjaciółka kazała mi wybierać postawiłabym na miłość. A jeśli facet, to wybrałabym przyjaźń. W innym wypadku bym się zastanawiała.

5. Jakie są najbardziej cenione przez ciebie cechy u ludzi?

Szczerość, zaradność, stosunek do innych

6. Co robisz w wolnym czasie?

Tańczę, śpiewam (a raczej wyję :D) i maluję...

7. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?

Elaiza - is it right
 
8. Ile masz lat?
15

9. Która książka wywarła na tobie mocne wrażenie?
Na pewno "Gra anioła". Przepiękna historia o prawdziwej miłości..

10. Największą radość sprawia Ci...

Uszczęśliwianie Mamy i Babci..

11. Gdybyś mógł cofnąć się w czasie, zrobiłbyś to?

Czasami zastanawiam się jak to by było, gdybym inaczej postąpiła. Ale tak naprawdę nie chciałabym niczego naprawiać, bo przez błędy człowiek się uczy..

A to moje pytania:
1. Ile masz lat?
2. Dlaczego piszesz bloga/i?
3. Jakie cechy człowieka cię drażnią?
4. Co jest dla ciebie najważniejszą wartością życiową?
5. Twoje motto?
6. Jaka książka najbardziej cię wzruszyła (albo film, jeśli nie przepadasz za książkami)?
7. Czy zastanawiałaś się kiedyś co by było, gdybyś urodziła się w innej rodzinie? Jaka byś wtedy była?
8. Ulubiona piosenka?
9. Ulubiony blog?
10. Co myślisz o tolerancji?
11. Co chcesz robić w życiu?

Nominuję:
http://tajemnicadarkhigh.blogspot.com
http://unreal-fanfiction.blogspot.com
http://one-life-one-love-one-hate.blogspot.com
http://jedna-twarz-dwa-zycia.blogspot.com
http://dary-do-nieba.blogspot.com
http://fear--fanfiction.blogspot.com

~Rozdział 19~

*oczami Alex'a*

Jak się dowiedziałem, że to Brad zgwałcił moją dziewczynę to miałem ochotę mu przywalić. I na pewno bym to zrobił gdyby nie Mia. Ona jest w nim ślepo zakochana i wściekłaby się na mnie, gdybym jednak to zrobił. Moja siostra czasem nie ma rozumu. W ogóle nie widzi, że ma idealnego chłopaka pod nosem. Jak się o wszystkim dowie, to na 100% zmądrzeje.
Dzisiaj muszę wyjechać za miasto, bo przyszedł mój prezent dla Rose. Ona uwielbia Indie i Bollywood, więc zamówiłem jej strój prosto z Indii. Mam nadzieję, że się jej spodoba. Jak myślicie?
Nie chcę jej zostawiać dzisiaj samej, ale Izzy obiecała, że będzie miała na nią oko. Musiałem jej o tym powiedzieć, bo tylko ona by mi uwierzyła. Tak więc Mia wybywa z domku na nocowanie, chłopaki idą na mecz, a Rose, Brad i Izzy zostają w domu. Mam nadzieję, że nic się nie stanie. Wszystko w rękach dziewczyny.

*oczami Rose*

Każdy uciekł z domu a ja zostałam sama z Bradem. Mam szczęście, że Izzy ze mną została, bo Mia się na mnie obraziła. Muszę z nią szybko porozmawiać zanim ten typek zrobi coś jeszcze. Właśnie siedzimy z przyjaciółką u mnie w pokoju, gdy wchodzi James.
-Hejka dziewczyny...
-Cześć James. - Uśmiecham się do niego, ale Izzy nie reaguje. Nadal jest na niego zła za tamtą dziewczynę. Po prostu się zakochała.
-Izzy, możemy porozmawiać? ...Proszę to bardzo ważne - dodał po chwili milczenia.
-Nie obchodzi mnie to.
-Ależ owszem obchodzi, bo inaczej byś się tak nie zachowywała.
-Chciałabym z tobą porozmawiać, ale muszę zająć się Rose.
-Przecież Rose to duża dziewczynka. Da sobie radę.
-Ty nic nie wiesz, a ja muszę tu zostać.
-Tylko na godzinkę. Co się może stać? Proszę.
-Nie..
-Idź Izzy. Dam sobie radę. - Dziewczyna zaczęła protestować, ale wygoniłam ją z pokoju i zamknęłam się na klucz. Najwyżej będę głodować, bo na pewno nie chcę spotkać Brad'a. łazienkę mam w pokoju, więc jest gites.
Po godzinie czekania usłyszałam zamykanie drzwi. Myśląc, że to przyjaciółka wróciła, wybiegłam z pokoju. Ale na korytarzu nie czekała na mnie Izzy. W progu stał mój koszmar z idiotycznym uśmiechem na twarzy.
-No widzisz mała..zostawili cię. Wszyscy, co do jednego. I nawet ten twój ukochany Alex cię nie uratuje. - Po tych słowach pobiegłam z powrotem na górę i zamknęłam się w pokoju. Gdy zobaczyłam, że próbuje wyważyć drzwi udałam się do łazienki. Po chwili i tu zaczął się dobijać. Zaczęłam płakać, serce mi dygotało, a w trakcie próbowałam się dodzwonić do Alex'a. . Oby odebrał. Oby odebrał.
-Halo? Rose?
-Pro-proszę przyjedź szybko. On tu jest i...aaaaa. - Brad wyrwał mi telefon z ręki po tym, jak pisnęłam. Rzucił telefonem o ścianę, a mnie wyprowadził z łazienki. Teraz pozostało się modlić.
___________________________________________________________________________________
Jak wakacje?? Ja nadal nie mogę w to uwierzyć. Przecież jeszcze niedawno uczyliśmy się a tu koniec. Teraz trzeba się wyszaleć.
Rozdziały będą się pojawiały częściej i mam nadzieję, że będziecie ze mną :)
Życzę miłych ferii i do następnego..

20 czerwca, 2014

~Rozdział 18~

Wczorajszy dzień, a właściwie noc, była naprawdę cudowna. Alex udowodnił mi, że mu na mnie zależy, a ja zrozumiałam, że jestem już gotowa. Dzisiaj wieczorem mu to powiem. Na pewno się ucieszy.
Powoli zeszłam na dół, gdzie słychać było głośny gwar. Moi przyjaciele jak zwykle musieli wszystkich obudzić. Gdy weszłam do kuchni każdy popatrzył się na mnie z nadzieją w oczach.
-Co się stało?
-Będziemy dzisiaj mieli na kolacji wyjątkowego gościa. - Stwierdziła Mia, a wszyscy tu obecni równo jęknęli.
-I to jest powód do takiego szumu?
-Gdybyś wiedziała kto to, to na pewno byś nam przytaknęła. - Mój Alex. Tak bardzo tęskniłam za jego głosem i widokiem. Posłałam mu spojrzenie pełne miłości, które od razu odwzajemnił.
-Kto to taki?
-Nie mówcie jej! - krzyknęła Mia. - To ma być niespodzianka. Bądź gotowa na siódmą. Musimy upiec ciasto i zrobić pyszną kolację.
-Dobra, dobra. Ale później nie miej do mnie pretensji, jak go znienawidzę.
-Skąd wiesz, że to on?
-Bo mi przed chwilą powiedziałaś.
-Naprawdę? - zapytała Mia i poszła na górę się przebrać. Pozostali zajęli się swoimi sprawami, a ja podeszłam do mojego chłopaka i usiadłam mu na kolanach. Po chwili jego słodkie usta wylądowały na moich. Był to miły początek dnia. Po oderwaniu się od chłopaka zajęłam się śniadaniem. Potem poszłam z Izzy na zakupy, a Mia robiła obiad.

*10 minut przed siódmą*
-Jak wyglądam Alex?
-Jak zwykle ślicznie księżniczko. Nie musisz się stroić dla tego gościa. To ja jestem twoim chłopakiem.
-Nie bądź zazdrosny. Przecież wiesz, że tylko ciebie kocham. A jego nawet nie znam.
-No właśnie!
-Eh, uwielbiam się z tobą kłócić. Jesteś wtedy taki słodki.
-Chodźmy lepiej na dół. - Tym oto sposobem znaleźliśmy się na dole. Gdy schodziłam z ostatniego schodka zadzwonił dzwonek. Mia pobiegła otworzyć drzwi, a Alex poszedł do kuchni po jedzenie. Po chwili do przedpokoju weszła Mia z jakimś gościem.
-Rose, to jest mój chłopak Brad. Brad to jest Rose, moja najlepsza przyjaciółka. - W momencie kiedy wszedł do tego pomieszczenia wiedziałam, że to się źle skończy. Nie spodziewałam się jednak, że chłopakiem mojej przyjaciółki jest mój gwałciciel. Ojciec mojego dziecka. Gdy go rozpoznałam uśmiechnął się zawadiacko, a ja omal nie upadłam. W ostatniej chwili złapał mnie Alex, który właśnie przyszedł.
-Rose, co się dzieje?
-Nie czuję się najlepiej. Mogę pójść się położyć?
-Ależ oczywiście, że...
-Nie! - wykrzyknęła Mia, tym samym przerywając bratu. - Dopiero się poznaliście, a już uciekasz? Przecież Brad nie jest taki zły. Nie wierz chłopakom.
-Mia, proszę cię..
-Jeśli pójdziesz, możesz się do mnie nie odzywać.
-Co ty wyprawiasz? - warknął Alex. - Prawdziwa przyjaciółka się tak nie zachowuje.
-Prawdziwa przyjaciółka nie wierzy w plotki!
-Chodź Rose idziemy na górę. - Alex wziął mnie na ręce i zaczął wchodzić po schodach.
-Ale..
-Żadnego ale. Idziemy. - Ostatni raz się odwróciłam i widziałam Mię wybiegającą z domu. Ten Brad pewnie pobiegł za nią. Naprawdę nie chciałam się z nią pokłócić, ale nie będę z nim siedzieć w jednym pomieszczeniu. Co to, to nie.
-O co chodzi? - Chłopak położył mnie na łóżku i po sekundzie dołączył do mnie. Po tych słowach nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Szlochałam wtulona w niego, a on szeptał mi uspokajające słowa do ucha.
-To...to ojciec mojego dziecka.
-To ja jestem ojcem, zapomniałaś?
-Ale przecież...
-Nie mówmy o tym. Czy Mia wie?
-Nie. Dopiero teraz się sama o tym dowiedziałam.
-To nic. Powiemy jej jutro, a teraz idź spać. Już niedługo dostanie się skur..
-Idź spać. Dobranoc.
___________________________________________________________________________________
Wyrobiłam się??? Chyba tak..
Gratuluję Wam wyników w nauce i czekam do upragnionych wakacji..
Jak rozdział??
Branoc :*

19 czerwca, 2014

~Rozdział 17~

Po tygodniu wyszłam ze szpitala i pojechałam do domu. Razem z Alex'em przyzwyczajamy się do tego, że jesteśmy razem. Całujemy się i przytulamy, ale nic więcej. Muszę jeszcze trochę poczekać. Moja psychika nie jest jeszcze na tyle mocna. Mój chłopak już planuje, gdzie zamieszkamy, jak urządzi pokój naszej córeczki czy naszą sypialnię. Jest cudowny i cieszę się, że wyznałam mu swoje uczucia. Już i tak za długo czekałam.
-Kochanie jak się czujesz? - Słyszę głos Alex'a. Teraz codziennie rano mam przygotowane śniadanie i herbatę. Do tego co godzinę słyszę "Kochanie, jak się czujesz?". Jestem pilnowana na każdym kroku i czuję się niezręcznie. Mia cały czas powtarza, że to dla mojego dobra, ale Alex przesadza. To, że jestem w ciąży z moim gwałcicielem, który mi grozi, nie oznacza, że mam być na każdym kroku sprawdzana. A może znaczy?
-Dobrze. Tak samo dobrze jak godzinę temu, i dwie godziny, i trzy... - Alex wchodzi do salonu, gdzie sobie spokojnie odpoczywam.
-Już nie musisz być taka wredna. Po prostu martwię się o ciebie.
-Aż za bardzo. Uwierz mi Alex, że jakbym się źle czuła, to bym ci powiedziała.
-Na pewno?
-Na pewno, a teraz szybko do łazienki bo mi niedobrze. - Po tych słowach zostałam porwana w ramiona przez chłopaka i zabrana do toalety. Tam szybko uklękłam przy sedesie i zajęłam się wymiotowaniem. Gdy już wyrzuciłam z siebie wszystkie płyny przepłukałam usta i wstałam. Alex zaniósł mnie z powrotem na kanapę przy okazji biorąc kocyk. Położył się ze mną i przykrył nas. Po chwili objął mnie ramieniem i wtulił głowę w zagłebienie mojej szyi. Uwielbiałam jego dotyk na moim ciele, ale nie miałam nawet siły, żeby mu to powiedzieć. Cały czas biegam do łazienki, a po wszystkim mdleję i nie mam na nic siły. To dziecko mnie wykończy jeszcze przed porodem.
-Rose?
-Hmm?
-Pójdziesz ze mną na taką oficjalną randkę? - Powoli odwróciłam się w jego stronę zatapiając się w jego cudownych oczach. Nie mogłam uwierzyćw to co powiedział. Naprawdę chce się ze mną pojawić publicznie? Z taką szarą myszką, która jest w ciąży? On mnie naprawdę kocha. On mnie kocha. - To jak? Jutro, ty i ja, 17?
-Oczywiście, że nie Alex.
-Uf, cieszę się myś...Nie? - Gdybyście widzieli jego minę. Nie mogłam się powstrzymać od szerokiego uśmiechu.
-Oj żartuję głupku. Z tobą wszędzie. Będę gotowa 16:59. - Alex obraził się na mnie i odwrócił plecami. Jak dziecko. - Nie gniewaj się na mnie. Już cię nie obchodzę? - Pokręcił głową na "nie" i jeszcze dalej się odsunął. - Alex..pro-proszę...ja już... nie mogę..
-Co się dzieje Rose? - Momentalnie się do mnie przytulił. Ja już wiem, co na niego działa.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.

*Następny dzień*

Od rana przygotowuję się do randki z Alex'em. Nie powiedział mi, gdzie idziemy, więc postawiłam na wygodę. Ubrałam się w to i uczesałam w kłosa. Prosto, skromnie i wygodnie. Idealnie. Równo o 17 Alex przyszedł do mojego pokoju i wyprowadził mnie na dwór. Co bardzo mnie zdziwiło, pod domem czekała piękna kareta. Skąd on ją wytrzasnął?
Wsiedliśmy do powozu i ruszyliśmy w nieznane. To znaczy przed siebie. Na miejsce dojechaliśmy po półgodzinnej jeździe. Las? I to jeszcze w nocy? Chyba w snach.
-Idziesz?.....Rose?
-Przepraszam Alex, ja..
-Nie to ja przepraszam. Zapomniałem o tym. Możemy pojechać w inne miejsce jeśli chcesz.
-Jest ok, tylko...weź mnie za rękę.
-Co tylko sobie życzysz, księżniczko. - Powoli ruszyliśmy krętą ścieżką w głąb lasu. Mocno zaciśkałam palce na ręce chłopaka. Po 15 minutach miałam zawracać, ale coś przykuło moją uwagę. W oddali jaśniały rożne barwy. Poszłam tam i to co zobaczyłam sprawiło, że polubiłam las. Pośrodku była niewielka polanka otoczona drzewami. Na każdym z nich porozwieszane były różnokolorowe światełka. Było pięknie jak z bajki. Usiedliśmy na kocyku i wypiliśmy za nasze zdrowie. Posiedzieliśmy tam jeszce 3 godziny i postanowiliśmy się zbierać. Alex na chwilę zostawił mnie samą i gdzieś polazł. Nagle usłyszałam muzykę. Zaczęłam kręcić się wokół własnej osi. Było tak przyjemnie i romantycznie. W pewnym momencie coś mnie szmyrnęło po nosie. lekko wystraszona otworzyłam oczy. Na moim nosie leżał płatek róży. I w tym momencie zaczęły spadać strumieniami. We wszystkich kolorach płatki róż, a ja kręcąca się wśród nich.
-Podoba się randka?
-Czy się podoba? To najlepsza i najpiękniejsza rzecz w moim życiu.. Tego nie da się opisać słowami.
-W takim razie pokaż mi to. - Jego usta odnalazły moje, jego serce biło tym samym rytmem co moje, a jego dusza na zawsze był moja.
___________________________________________________________________________________
Wielki powrót!!!! Nowy rozdział jutro, żeby Wam wszystko wynagrodzić. Mam nadzieję, że przeczytacie. Miłych snów...
A jak tam w szkole??

02 czerwca, 2014

Pomoc

Hejka!
Chciałabym pomóc jednej dziewczynie, bo pisze naprawdę świetnie, ale nie ma czytelników. Ostatnio przeczytałam jej rozdziały i bardzo mi się podobają. Więc żeby zmotywować autorkę do pisania szukam czytelników. Jeśli byłby ktoś chętny, to serdecznie zapraszam.
LINK 
Bardzo proszę, żebyście chociaż zajrzeli.. 

01 czerwca, 2014

~Rozdział 16 ~

Siedziałam spokojnie na szpitalnym łóżku i czekałam na Alex'a. Raz po raz układałam sobie w głowie, co mam mu powiedzieć. Albo może nie co, ale jak. Po jakichś 10 minutach do pomieszczenia wszedł mój ukochany. Wyglądał bosko. Potargane włosy rozchodziły się w każdą stronę, aż miałam ochotę je przeczesać ręką. Oczy lśniły od biegu, a usta rozchyliły się minimalnie jak do pocałunku. Ideał.
-Co się stało? - zapytał Alex i usiadł koło mnie. Ja złapałam go za rękę i otworzyłam usta, ale żaden dźwięk z nich nie wyszedł. - Roza? - Gwałtownie podniosłam głowę. To przezwisko..jak babcia...
-Jak mnie nazwałeś?
-Roza. Nie podoba ci się?
-Nie, po prostu...babcia tak na mnie mówiła.
-Jeśli chcesz nie będę tak na ciebie mówił.
-Spokojnie. - Pogładziłam go po dłoni. - Chciałam ci tylko powiedzieć, że...Jesteś dla mnie bardzo ważny. Nie chcę zepsuć tego, co jest między nami, ale przez te kilka dni uświadomiłam sobie, że nie chcę cię stracić. Nie mogę cię stracić. Chcę przez to powiedzieć, że.. - Nie dane mi było dokończyć, bo nagle jego usta znalazły się na moich. Delikatnie muskał moje wargi, żebym mogła się rozmyślić. ja jednak przyciągnęłam go do siebie i zatraciłam się w pocałunku.
-Też cię kocham Roza. - Na moją twarz wpełzł wielgachny uśmiech. Nie wiedziałam, że można być tak szczęśliwym, po zwykłym "kocham cię".
-I co? Warto było przyjechać teraz?
-Jeszcze się pytasz? To najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
-Nie ciesz się za wcześnie. Jest jeszcze coś, co musisz wiedzieć, zanim mi wyznasz miłość.
-Co takiego, Roza?
-Ja...jestem w ciąży Alex. W czasie tego gwałtu zaszłam w ciążę. Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał ze mną być, ale musiałam ci to powiedzieć. Nie mogłabym cię oszukiwać.
-Będę się opiekował tobą Rose. Tobą i naszą córką.
-Naprawdę? - Moje oczy zalśniły z emocji.
-Naprawdę skarbie.
-A skąd wiesz, że to będzie dziewczynka? - Zaśmiałam się, żeby zatrzymać łzy szczęścia.
-Przeczucie..

~•~

Około godziny 18 do mojego nowego pokoju wparowali przyjaciele. Mogłam się spodziewać, że nie posiadają kultury. Oczywiście oprócz Mii i Izzy. Ta ostatnia była strasznie przygnębiona i widać było, że przepłakała kilka godzin. Ciekawe co się stało. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Mike' a. 
-Jak się czujesz Rose?
-Już lepiej, ale nadal boli mnie głowa.  
-To dobrze. Doktor mówił, że za kilka dni wyjdziesz stąd.
-Ok, ale najpierw muszę Wam coś powiedzieć.
-Rose, nie musisz tego robić. - Mia jak zwykle chce dla mnie dobrze. Ale ja najlepiej wiem, co jest dla mnie dobre. A nie mogę oszukiwać moich przyjaciół.
-Jest ok Mia. Słuchajcie..ja jestem w ciąży. - Przez kilkanaście sekund nikt nic nie mówił. Każdy był w szoku i to porządnym. Już myślałam, że zostaną tak na zawsze, ale zaraz James rzucił się na mnie z gratulacjami. Po chwili wszyscy wzięli z niego przykład. W tym momencie do sali wbiegł zdyszany Alex.
-Hejka wszystkim. Chciałbym przy was, oficjalnie zapytać się o coś Rose. - Podszedł do mnie z bukietem moich ulubionych kwiatów. Co się dzieje? - Rose? Zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak Alex. Zawsze i wszędzie. - Chłopak powoli zbliżył swoją twarz do mojej i pocałował mnie. Najcudowniejszy dzień w moim życiu. Po raz pierwszy jestem szczęśliwa. Dziękuję babciu..
__________________________________________________________________________________
Cześć ludziska! Przepraszam, że was tak zaniedbałam, ale zbliża się koniec roku i nauczyciele wariują. 
Mam nadzieję, że spodoba Wam się rozdział.
Następny pojawi się za tydzień.
Czy wy też nie możecie się doczekać wakacji???
Pozdrawiam :*

25 maja, 2014

~Rozdział 15~

*oczami Mii*

Dzisiaj wybieram się z Izzy do Rose do szpitala. Chodzimy tam codziennie, czasami zostaję na noc. Chłopcy muszą chodzić do szkoły, ale nam dyrektorka dała wolne.
Martwię się o Rose. Już od 7 dni nic nie je, nie pije, nie rozmawia. Siedzi zapatrzona w jeden punkt całymi dnami. Później idzie spać, a w nocy ma koszmary i budzi się z płaczem. Ale nawet wtedy nie krzyczy, tylko łka cicho.
-Jak myślisz, z Rose wszystko będzie dobrze? - zapytała mnie Izzy. Odkąd się pogodziłyśmy, spędzamy więcej czasu razem. Przeważnie siedzimy wtedy w szpitalu, a jak nie, to gadamy.
-Na pewno wyzdrowieje. Ty mi lepiej powiedz co się dzieje między tobą a James'em? ostatnio w ogóle nie rozmawiacie.
-Obraził się na mnie za to, że mu odmówiłam pójścia na randkę. A teraz, gdy Alex siedzi przy Rose, zrozumiałam, że ja kocham James'a. Tylko boję się mu to powiedzieć.
-Nie przesadzaj. Przecież on też cię kocha. Nawet nie wiesz jak bardzo.
-To czemu się tak zachowuje?
-Bo go zraniłaś. Musisz mu powiedzieć, co do niego czujesz, bo będziecie cierpieli. oboje. - Popatrzyłam na kawiarenkę, bo miałam ochotę na kawę, ale od razu tego pożałowałam. Po drugiej stronie ulicy siedział James z jakąś laską i śmiali się. Jedli przy tym jakieś pyszne ciacho. Zamurowało mnie.
-Mia? Co się stało?
-Proszę Izzy, nie odwracaj się.
-Co się stał...To James? Mówiłaś, że to mnie kocha....Jak mogłam być taka głupia. - W tej chwili James spojrzał prosto w oczy mojej przyjaciółce. Niestety ona odwróciła się i uciekła. Chciałam biec za nią, ale głos chłopaka mnie zatrzymał.
-Dlaczego Izzy płakała? Coś się stało?
-Tak stało się matole! Czyś ty ocipiał!? Kim jest ta dziewczyna?
-Umówiłem się na randkę. Powiesz mi o co chodzi?
-Porozmawiasz z Izzy?
-Nie.
-No to masz swoją odpowiedź. - To powiedziawszy ruszyłam do szpitala, przy okazji dzwoniąc do Izzy. Oby nic sobie nie zrobiła.

*oczami Rose*

Znowu ten koszmar. Już dłużej tego nie wytrzymam. Obudziłam się zlana potem i płaczem i zaczęłam wołać Mię. Dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na mnie. Chciałam się do niej przytulić więc wyciągnęłam ręce. Mia zrozumiała mój gest i już po chwili siedziałam w jej ramionach.
-Już dobrze skarbie...Co się stało?
-Ja, ja muszę ci coś powiedzieć. Bo wtedy co on mi to... b-bo on..,b-bo ja..jestem w ciąży.
-Wiem skarbie. Nie płacz już.
-S-ską-skąd wiesz?
-Pielęgniarka mi powiedziała.
-A-ale oni nic nie-nie wiedzą?
-Nie skarbie. Jak zechcesz, to sama im powiesz.
-Położysz się obok mnie?
-Oczywiście. Dla ciebie wszystko.
-Dziękuję... - chwilę poleżałyśmy w ciszy, a potem zasnęłam.

~•~

Obudziłam się około 6 rano i od razu zaburczało mi w brzuchu. Czułam się, jakbym przez miesiąc nic nie jadła. Chwilę później Mia przyniosła mi śniadanie.
-Nareszcie coś zjesz. Pielęgniarki zrobiły ci aż specjalne śniadanie. Naleśniki i bitą śmietaną.
-Czemu nareszcie?
-Rose, nie jadłaś od siedmiu dni. Nie piłaś i nie odzywałaś się. 
-Naprawdę? Przepraszam, ja..
-Już nic nie mów tylko jedz. - Jak powiedziała, tak zrobiłam. Zjadłam wszystko, co było na talerzu i położyłam się. Nudziło mi się okropnie, bo Mia poszła po coś do sklepu, dlatego zaczęłam czytać książkę pt. "Szeptem". Była to tetrologia o upadłym aniele, który zakochał się w nefilce. Naprawdę piękna historia.
Pół godziny później wróciła Mia razem z Izzy. Ta druga przyprowadziła swoją siostrzenicę, z którą ja zaczęłam się bawić, a dziewczyny wyszły na korytarz porozmawiać. Ta mała uświadomiła mi, jak bardzo kocham Alex'a. Poprosiłam ją, żeby zawołała Mię.
-Tak Rose?
-Mogłabyś mi podać telefon? Chcę zadzwonić do Alex'a.
-Ale on jest teraz w szkole.
-Mogę?
-Dobra, już daję. - Po otrzymaniu telefonu wybrałam numer chłopaka. Czekałam aż odbierze obgryzając paznokcie. Czemu to się tak dłuży. Już miałam odkładać słuchawkę, gdy usłyszałam jego głos.
-Rose?  - powiedział z napięciem w głosie.
-Cześć Alex.
-Rose. - Tym razem była to ulga.
-Możesz do mnie przyjść?
-Mam teraz lekcje. Może za godzinę?
-Proszę. Muszę ci coś powiedzieć, a za godzinę może być za późno.
-Już jadę Rose, nie ruszaj się. - Rozłączył się. Teraz pozostało czekać...
___________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tyle nie dodawałam, ale mam mnóstwo kartkówek i sprawdzianów. Nie wiem kiedy następny, może w środę? Jeszcze zobaczę...
Pozdrawiam :*

20 maja, 2014

~Rozdział 14~

*oczami Rose*

Od kilku dni źle się czuję. Cały czas wymiotuję i mam gorączkę. Na początku myślałam, że to tylko grypa, ale już nie jestem tego taka pewna. Dzisiaj idę do lekarza. Nikomu nic nie mówiłam, żeby się nie martwili. Wizytę mam za godzinę, więc zaczynam się szykować. Przebieram się w eleganckie ciuchy i wychodzę z domu. Po trzydziestu minutach jestem na miejscu. Wchodzę od razu do gabinetu, bo jestem pierwsza.
-Dzień dobry - mówię i siadam na przeciwko pani doktor.
-Dzień dobry, panno Dark. Co panią do mnie sprowadza?
-Od kilku dni cały czas wymiotuję i mam gorączkę. Na początku myślałam, że to zatrucie, ale teraz podejrzewam, że jestem w ciąży.
-Proszę się położyć. Zaraz zrobimy USG i się wszystko okaże. - Po tych słowach położyłam się na leżaku i podciągnęłam bluzkę. Moje przypuszczenia okazały się słuszne. Jestem w ciąży i to z tym bydlakiem. - Dobrze pani mówiła. Jest pani w trzecim tygodniu ciąży. Na razie nie mogę pani powiedzieć płci dziecka, ale na następnej wizycie już się pani dowie. Czy zapisać panią? - Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie chciałam tego dziecka, ale z drugiej strony już poczułam się jak matka. Zapisałam się na kolejną wizytę i wyszłam z ośrodka. Szłam do domu i zastanawiałam się, co ja teraz zrobię. Przecież nie będę wychowywać tego dziecka sama, a teraz już żaden mnie nie zechce. Nawet Alex.
Nagle poczułam uderzenie i usłyszałam pisk. Potem była już tylko ciemność.

*oczami Mii*

Właśnie byłam na karaoke z Mikiem. Zaprosił mnie wczoraj i trudno mi było odmówić. To naprawdę świetny facet.
Bawiliśmy się świetnie. Niby to była tylko gra, ale wczuwaliśmy się w rolę. Szczególnie Mike. Kto by pomyślał, że ma on taki piękny głos. Tak się raz wsłuchałam, że przez pięć minut stałam bez ruchu i gapiłam się na niego. Nasz dobry humor przerwał telefon.
-Halo?
-Dzień dobry, czy rozmawiam z panią Mią Rush?
-Tak, z kim rozmawiam?
-Dzwonię do pani ze szpitala. Panna Rose miała wypadek i jest w ciężkim stanie. Nie zanotowaliśmy u niej nikogo z rodziny, dlatego dzwonimy. Czy byłaby pani w stanie przyjechać do nas? - Ta wiadomość mną wstrząsnęła. Łzy zaczęły  mi lecieć ciurkiem po twarzy. Szybko powiedziałam, że zaraz będę i pędem ruszyłam w kierunku samochodu. Po drodze wytłumaczyłam  przyjacielowi, co się stało i obdzwoniłam przyjaciół.
Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Pielęgniarka powiedziała, że trwa operacja i nie wiadomo, czy przeżyją. Nie do końca wiedziałam, co ma na myśli, ale w tym momencie nie przejmowałam się tym. Czekałam tylko, aż Rose wywiozą z sali operacyjnej.

*oczami Rose*

Wszystko mnie boli. Głowa, plecy, ręce i nogi. Co się ze mną stało? Zupełnie nic nie pamiętam sprzed kilku godzin. Może minęły minuty? Nie wiem.
Powoli otwieram oczy, uderza mnie przerażający blask. Po chwili orientuję się, że jestem w szpitalu. Co ja tu robię?
-Cześć Rose, jak się czujesz? - Nade mną pojawia się zmartwiona twarz mojej przyjaciółki.
-Wszystko mnie boli. Chyba zaraz umrę. A tak a propo: co ja tu robię?
-Nie pamiętasz?
-Nic, kompletnie. Mam w głowie czarną dziurę. Ostatnia rzecz jaką pamiętam jest wizyta u lekarza.
-Byłaś u lekarza!? Czemu ja nic o tym nie wiem!? - Ten głos...Alex. Jak ja go kocham....Ale nie Alex'a, tylko jego głos! To znaczy...Eh.
-Nie ważne. Jak się tu dostałam?
-Zostałaś stratowana przez samochód. Dosłownie cudem uszłaś z życiem. Masz wielkie szczęście dziewczyno. Czemu nie popatrzyłaś na ulicę? - po tym pytaniu odpłynęłam. Zatraciłam się w własny świat. Moi przyjaciele mówili coś do mnie, ale nie słuchałam ich. Rozmyślałam nad moim życiem, jak będę wychowywała to dziecko? I czy dam sobie radę sama, bo przecież oni mnie wyrzucą? Co ja teraz zrobię...
________________________________________________________________________________
Przepraszam, że rozdział dopiero dziś, ale mam zjaraną twarz. Byłam wczoraj na zawodach i wyglądam teraz gorzej niż burak. Głowa mnie boli i łzawią mi oczy. mam nadzieję, że szybko mi minie. Czekam na Wasze opinie. Następny w piątunio...
Kocham/ Nastka:*

18 maja, 2014

Przepraszam

Przepraszam!
Dzisiaj rozdziału nie będzie, bo musiałam zmienić fabułę. Tamta mi się nie podobała i zrezygnowałam z niej. Dopiero zaczęłam pisać rozdział 14. jestem w połowie, dlatego następny pojawi się jutro. Mam nadzieję, że się nie gniewacie. 
Czekam na komy, co do imaginu. Proszę o opinię :*

17 maja, 2014

Imagin

Hejka! Dzisiaj rozdziału nie będzie, ale dodam pierwszą część imagina. To mój pierwszy, ale chciałam spróbować swoich sił. Proszę o Wasze opinie. jak się Wam spodoba, to zrobię drugą część. Miłego czytania:

-[T.I.], kochanie, chodź tu na chwilę!
-Już idę, Zayn! - Jestem już w 9 miesiącu ciąży. Niedługo mam termin, ale mój ukochany nic o tym nie wie. Tak samo jak nie wie o tym, że to nie jego dziecko. Oczywiście go nie zdradziłam, ale to nie moja wina. - Co chciałeś mi powiedzieć?
-Dzisiaj późno wrócę. Mamy próby z chłopakami i może nam zejść do rana. Nie czekaj na mnie z kolacją.
-Ostatnio często cię nie ma Zayn. Tęsknię za tobą.
-Jutro ci to wynagrodzę - powiedział i wyszedł. Żadnego przytulasa czy całusa. Oddaliliśmy się od siebie. Mulat już nie dba o mnie, nie okazuje uczuć, a ja podejrzewam, że mnie zdradza.
Po chwili zadzwonił jego telefon. Pewnie zapomniał go wziąć. Pomyślałam, że to coś ważnego i odebrała. Dzwoniła jakaś Perrie. Powiedziała, cytuję "Czekam na ciebie, kociaku". Nie wiedząc o co chodzi, zadzwoniłam do Liama. Tylko on powie mi prawdę.
-Cześć Liam. Gdzie jesteście, bo Zayn zapomniał telefonu?
-Ja jestem z Danielle, a nie wiem, gdzie on jest.
-To nie macie dzisiaj próby? - Mój cały świat się zawalił.
-[T.I.]... - Nie czekałam aż Li dokończy. Rozłączyłam się i pobiegłam się spakować. Zadzwoniłam po taksówkę i po kilku minutach jechałam do mojego starego schronienia. Nagle poczułam, że odeszły mi wody. Spanikowałam, bo to jeszcze nie termin. na szczęście kierowca szybko zareagował i zawiózł mnie do szpitala. Tam zabrali mnie na porodówkę. Męczyłam się pięć godzin, ale w końcu ujrzałam moją piękną córeczkę. Nie przypominała Zayn'a w żadnym calu, ale nie jesteśmy już razem, więc co go to obchodzi.
Spędziłam w szpitalu 3 dni, a potem pojechałam do mojego domku. Przez ten czas Zayn dzwonił kilkadziesiąt razy, ale nie odbierałam nawet od chłopaków. Tylko Liam wiedział, gdzie jestem i wspierał mnie psychicznie i finansowo. On wiedział, że to nie Zayn'a dziecko, ale nic mu nie mówił. Tak jak mu kazałam.

kilka dni później


Wybrałam się z moją małą Lily do sklepu. Mała potrzebowała kilka ubranek i wózeczka. W czasie mojego związku z Zayn'em uzbierałam trochę pieniędzy, więc starczy mi na wózek. Później dołączył do nas Liam i we trójkę chodziliśmy po centrum. W pewnej chwili zobaczyłam Zayn'a z jakąś dziewczyną. Jak powiedział mi Liam, to była ta cała Perrie. Nie wyglądali na szczęśliwych, ale chyba mi się tylko wydawało.  Perrie kleiła się do Zayn'a, ale on jej nie słuchał. Może nie miał z nią romansu?
Chciałam jak najszybciej stamtąd odejść, ale już mnie zobaczyli. Zayn szybkim krokiem do mnie podszedł i zaczął się wydzierać.
-Czemu nie odbierasz telefonów? Wiesz, jak ja się martwiłem?
-Po pierwsze ciszej, bo ludzie się na nas gapią, a po drugie nie wierzę ci.
-Czemu? Co takiego zrobiłem?
-Powód stoi tuż za tobą, Sherlocku.
-Perrie? Przecież my się tylko kolegujemy.
-Na pewno ci uwierzę. Pamiętasz dzień mojej wyprowadzki? Dostałeś od niej sms'a "kociaku".
-[T.I.], to nie tak jak myślisz. daj mi się wytłumaczyć.
-Tu nie ma czego tłumaczyć. Zniszczyłeś nasz związek i tyle. Pa. - Już miałam odchodzić, ale Zayn w ostatniej chwili złapał mnie za nadgarstek.
-Daj jej spokój. Nie widzisz, że nie chce z tobą gadać? - Li stanął w mojej obronie. Kocham go jak starszego brata. Cieszę się, że jest tu ze mną.
-Mogę chociaż zobaczyć nasze dziecko?
-Nie Zayn, to nie jest najlepszy pomysł.
-Proszę cię. Tylko tyle i nie będę ci więcej głowy zawracał.
-Zaynuś daj spokój. Zostaw tego bachora i chodź już. Moja mamusia już czeka - odezwała się mała zdzira. jak ja nie znoszę takich plastikowych lal. Jak Zayn mógł się z nią przespać?
-Właśnie, Zaynuś, twoja dziewczyna ma rację.
-To. Nie. Jest. Moja. Dziewczyna. A ja chcę zobaczyć dziecko - powiedział i podszedł do wózka. - [T.I] co to ma być?! Przecież ona wcale nie jest do mnie podobna! Zdradziłaś mnie!?
-Nie Zayn, nie zdradziłam cię.. - szepnęłam cicho.
-To jak to wytłumaczysz, co!? A może to Liam'a dziecko?
-Liam' a do tego nie mieszaj! To sprawa między nami!
-To co to do cholery jest?
-Ja...po prostu..
-Daj już spokój. Chodźmy Perrie - powiedział i odszedł. Ja z Liam' em wróciliśmy do domu. tej nocy Li został ze mną, bo ja nie dawałam już rady. Dobrze, że chociaż nie jestem z tym wszystkim sama. Ale Zayn tak mnie zranił...
__________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się Wam podobał. Czekam na opinie i do jutra. Dobranoc...

14 maja, 2014

~Rozdział 13~

*oczami Rose*

Przetańczyłam wczoraj prawie cały wieczór z Alex'em. Kilka razy wyrwał mnie Zack, ale to Alex był moim tak jakby towarzyszem. Tak, przyznaję. Bardzo mi się chłopak podoba. Już od dłuższego czasu zastanawiam się nad uczuciami do niego i w końcu wiem, że nie jest mi obojętny. Nie mogę od razu stwierdzić, że to miłość, ale na pewno zauroczenie.
Wczoraj zauważyłam, że jak tańczyłam z Zack'iem, to Alex dziwnie się na mnie patrzył. Może był zazdrosny? Albo wmawiam to sobie, bo chcę, żeby tak było. W końcu tylko raz przeżywa się pierwszą miłość.
Dzisiaj robimy u nas nocowanie. Mają przyjść chłopaki i Izzy, ale wątpię, że jest z tego zadowolona. Wczoraj na imprezie coś się stało między nią a James' em. Nie wiem dokładnie co, ale dzisiaj o to wypytam. Wiem, że blondynek podkochuje się w Izzy i chcę mu pomóc ją zdobyć. Wcale nie dlatego, żeby odczepiła się od Alex'a. O czym wy myślicie?
Umówiliśmy się na 19, więc jeszcze mam czas się przygotować. Nie będę się za bardzo stroić, ale wyglądać też trzeba. Po śniadaniu trochę sobie jeszcze pospałam, a potem oglądałam "Pamiętniki wampirów". Bardzo lubię ten serial i oglądam go na okrągło. Chyba się wciągnęłam.
O 16 przebrałam się w to, uczesałam w niedbałego kłosa i wyszłam do sklepu. Zrobiłam zakupy i zaczęłam ogarniać dom. Trzeba się jakoś odwdzięczyć rodzeństwu za to, że mnie przyjęli. Potem zrobiłam obiad i znowu się położyłam. Wpół do 19 wróciła Mia i Alex i zabrali się za jedzenie.
-Wiesz, że nie musisz nam gotować? Do tej pory radziliśmy sobie sami, co nie Mia? I czemu tu tak czysto?
-Chciałam się wam jakoś odwdzięczyć. Trochę ogarnęłam, bo przyjdą chłopaki i Izzy, ale w weekend posprzątam dokładniej.
-Nie ma takiej opcji, dziewczyno. Obowiązkami się dzielimy na trzy. A teraz idź otwórz, bo chyba przyszli. - Jak powiedział, tak zrobiłam. W drzwiach stali wszyscy, oprócz James' a. Martwiłam się o niego. Izzy coś mu musiała nagadać, bo on zawsze był  pierwszy jeśli chodzi tego typu spotkania. Przynajmniej tak mówił Alex.
-Gdzie James? Czy coś się stało? - Spojrzałam oskarżycielskim wzrokiem na izzy, ale ta spuściła głowę i niczym się nie odezwała.
-Nie wiem - odpowiedział Nick. - Od wczoraj się z nim nie widzieliśmy, a on nie odbiera telefonów. Mam nadzieję, że wszystko z nim ok.
-Oby nic się nie stało. A teraz chodźcie do salonu. James na pewno przyjdzie. - Oni poszli do wskazanego pomieszczenia, a ja udałam się do kuchni po przekąski. Po około godzinie zjawił się James. Był przygnębiony, ale dobrze to ukrywał. Później z nim pogadam, a teraz wyciągnę coś od Izzy.
-Izzy, możemy pogadać?
-Nie mamy o czym - powiedziała oschle. Skąd u niej ta nienawiść ja się pytam?
-Ależ owszem, mamy. Mia też możesz pójść z nami. - Wszystkie we trzy poszłyśmy do mojego pokoju i usiadłyśmy na łóżku. Śledztwo czas zacząć.

*oczami Izzy*

Bardzo mnie zmartwiła nieobecność blondyna. Przecież on zawsze się wręcz rwał do wyjścia, a dzisiaj nie przyszedł. To pewnie przez to, co mu wczoraj powiedziałam. Ja nie chciałam go zranić, ale samo wyszło. To nie moja wina, że kocham Alex' a.
Po kilkudziesięciu minutach do pokoju wszedł James. Był przybity, ale starał się tego nie okazywać. I to wszystko przeze mnie.
-Izzy, możemy pogadać? - zapytała Rose. O czym ona chce ze mną gadać? Przecież się nie kumplujemy. Po chwili zgodziłam się na rozmowę i poszłyśmy do jej pokoju. Była jeszcze z nami Mia. Przeczucie mi mówiło, że będzie to babska rozmowa i nie myliłam się. 
-Coś ty naopowiadała James'owi? Przecież widać, że coś mu się stało, a ty ostatnia z nim gadałaś.
-Nic. Po prostu..eh. On zaprosił mnie na randkę, a ja mu odmówiłam, bo podoba mi się Alex.
-I tylko tyle?
-Tak, tylko tyle.
-A czemu jesteś dla mnie taka oschła? - No i się zaczęło. Jak ja mam jej to powiedzieć? Przecież nie będę okazywać uczuć przy Mii.
-Nie chcę o tym gadać.
-Proszę! Nie znasz mnie, a już osądzasz. Coś zrobiłam źle? Mogę to naprawić. - Czy Mia jej nie wspominała, że jestem zła? Przecież jest jej przyjaciółką, powinna ją "chronić".
-Ja tylko.. - I się rozpłakałam. Powoli tłumaczyłam im, czemu jestem jaka jestem. Na początku nie wiedziały co powiedzieć, ale w końcu Mia się rozkleiła i też opowiedziała wszystko. Jak dobrze jest mieć znowu przyjaciółkę.

*oczami Mii*

Gdy Izzy opowiedziała całą historię, poryczałam się. Ona myślała, że ja ją zdradziłam. Powiedziała, że feralnego dnia podsłuchała czyjąś rozmowę na mój temat. jak się teraz okazało, to nie ja byłam tematem tej rozmowy, tylko jakaś inna Mia. Albo ktoś chciał nas rozdzielić. Gdy już wszystko sobie wyjaśniłyśmy, postanowiłyśmy odnowić naszą przyjaźń. Oczywiście nie zapominajmy o Rose. We trzy urządziłyśmy sobie taki mały babski wieczór, a chłopcy siedzieli na dole. Tak mi tego brakowało. Gdy po północy zeszłyśmy na dół po coś do żarcia. Chłopcy omal nie pospadali z kanapy.
-Czy coś nas ominęło? - zapytał Mike.
-Ależ oczywiście, że tak. Wczoraj skończył mi się okres, więc jestem wyluzowana - odpowiedziała Izzy. Boshe, tęskniłam za nią tak bardzo.
-Ja nie o tym. Od kiedy wy się lubicie?
-Od dzisiaj - powiedziała Rose i usiadła koło Alex' a. jak oni do siebie pasują. Mam nadzieję, że Izzy nie będzie zła, jak ich ze sobą połączę. W sumie wydaje mi się, że ona jednak woli James' a, tylko nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy.
-To świetnie, a teraz siadać i oglądać. Leci najlepsza scena. - No tak, film z Bruce Lee. Od razu widać, kto wybierał film.
_________________________________________________________________________________
Hejka! Jak rozdział? Gdyby co, nie sprawdzony.
Mam nadzieję, że was nie zanudziłam...
Cały czas mówię tylko (i piszę) "Mam nadzieję, że...". Co jest ze mną nie tak?
Następny rozdział w Piąteczek, albo sobotę.
Dobranocka :*

P.S. Szczypior, lepiej dodaj od razu dwa komentarze ;P

12 maja, 2014

~Rozdział 12~

kilka dni później

*oczami James' a*


Dzisiaj Nick urządza taką małą domówkę. Zaproszeni są tylko najbliżsi, czyli ja, chłopaki, Rose, Mia i Izzy. Mam nadzieję, że ta ostatnia przyjdzie, bo chciałbym jej w końcu wyznać moje uczucia. Dziewczyna podoba mi się od dłuższego czasu i cały czas duszę w sobie wszystkie emocje. Ale dosyć! Dziś wszystko się wyda. Oby tylko mnie nie odrzuciła, bo to będzie totalny wstyd.

Impreza

Już kilka godzin dziewczyny wywijają na parkiecie, a ja stoję pod ścianą i się nudzę. Miałem zamiar poprosić Izzy do tańca, ale jak na złość mój charakter mi nie pomaga. A co jeśli ona mnie odrzuci? Albo co gorsza wyśmieje i pójdzie sobie? Raz kozie śmierć, jak trzeba to trzeba. Wyszedłem na środek pomieszczenia i podszedłem do Izzy. Powiedziałem odbijany i wziąłem dziewczynę w ramiona. Nie mogłem się napatrzeć na nią, była taka piękna. Jej czekoladowe oczy przypominały mi moją mamę. Ona też takie miała, ale zmarła kilka lat temu na raka. Mam nadzieję, że dobrze jej tam w górze.
Izzy w ogóle się do mnie nie odzywała i cały czas unikała mojego wzroku. A ja jak na złość się na nią patrzyłem. Postanowiłem przerwać tę niezręczną ciszę i powiedziałem:
-Świetnie tańczysz. 
-Dzięki. - I tyle z naszej zajmującej konwersacji. Nie mogłem tak stać jak słup soli, zważywszy na to, że tańczyłem. W końcu odważyłem się wyznać jej moje uczucia.
-Wiesz co Izzy, chciałbym ci coś powiedzieć. Od bardzo dawna...
-Nie kończ!
-Czemu? Coś się stało?
-Może pogadamy na osobności?
-Dobrze, to chodźmy na zewnątrz. - i tym oto sposobem znaleźliśmy się na dworze. Usiedliśmy na ławce i wpatrywaliśmy się w gwiazdy.  Po chwili zacząłem:
-Tak jak już mówiłem, od dawna coś do ciebie czuję. Sam nie wiem, co to znaczy, bo nigdy czegoś takiego nie czułem. Jak cię widzę, robi mi się słabo, mam ochotę cię tulić, całować kochać. Jesteś naprawdę cudowna i chciałbym cię zapytać, czy pójdziesz ze mną na randkę. Wiem, że to takie spontaniczne i że my prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy, ale chciałbym spróbować. Co ty na to? - W końcu to z siebie wydusiłem. Teraz tylko czekałem, aż powie tak i już byłbym mega zadowolony. Całkowicie się przeliczyłem. Zauważyłem na jej twarzy zdziwienie, szok i współczucie. Czemu współczucie?
-Przepraszam James, ale ja kocham innego. Nic z tego nie będzie - powiedziała i po prostu uciekła. W tym momencie moje serce pękło na pół.

*oczami Izzy*

Przyszłam na imprezę w bardzo złym humorze. Nadal mam żal do Alex' a, że mnie tak wystawił. Ale jak powiedziałam, mam zamiar się zabawić. Po kilku kolejkach czystej poszłam na parkiet. Szalałam tak z dziewczynami kilka godzin i o dziwo nie kłóciłyśmy się. Właśnie tańczyłam z Mike' em, gdy podszedł do nas James i "odbił mnie". Tańczyliśmy w ciszy. Mi ona nie przeszkadzała, ale jemu najwyraźniej tak. Zaczął rozmowę, ale szybko się wycofał. Po chwili spróbował jeszcze raz. Tym razem zaczął na poważnie. Momentalnie wytrzeźwiałam i poprosiłam go, żeby nie mówił przy wszystkich. Wyszliśmy na zewnątrz i on zaczął swój monolog. Wyznawał mi swoje uczucia! Byłam po prostu zdezorientowana. Nie wiedziałam, jak się zachować, więc gdy zapytał, czy pójdę z nim na randkę, stchórzyłam i uciekłam. Nie pamiętam dokładnie, co się działo dalej, ale obudziłam się u siebie w mieszkaniu. Co ja mam mu teraz powiedzieć? Jak się zachowywać? Kompletnie nie miałam pojęcia, co teraz zrobię, ale byłam już spóźniona do szkoły i nie miałam czasu na zastanawianie się nad tym. Szybko wzięłam swoją torbę z książkami i pospieszyłam do szkoły.
 ___________________________________________________________________________
Następny we środę. Od razu mówię, że będzie dwa razy dłuższy, żeby wynagrodzić Wam to czekanie. Czekam na komentarze i miłych snów...

05 maja, 2014

Przepraszam!

Drogie czytelniczki (czytelnicy) bardzo przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale nie byłam w nastroju. Moja koleżanka miała straszny wypadek i myślałam tylko o niej. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. 
Dzisiaj też rozdziału nie będzie, bo prze mojego durnego brata, mam zakaz na komputer. Może ubłagam tatę i w środę coś dodam.
Nie gniewacie się, prawda?
Do następnego :)

30 kwietnia, 2014

~Rozdział 11~

*oczami Mii*

Alex od kilkunastu minut pociesza Rose. Siedzą obydwoje na kanapie i tulą się do siebie. Wiem, że mój brat się zakochał i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Mam nadzieję, że on ją uszczęśliwi po tym, co przeszła. Chociaż nie wiem, czy coś z tego wyjdzie, bo Rose mi się jeszcze nie zwierzała. Jeszcze. 
Dziewczyna cały czas szlocha, a ja nadal zastanawiam się, co się stało. Idę do kuchni po wodę i podaję ją dziewczynie. Ręce jej się ciągle trzęsą, ale z pomocą Alexa wypija wszystko. Po chwili się uspokaja na tyle, żeby można z nią było porozmawiać. Nie czekając chwili dłużej, pytam:
-Rose, skarbie, co ci się stało? Możesz o tym mówić? - głos mam łagodny i ciepły, żeby się nie speszyła.
-T..tak. Ja... byłam sobie w parku. Patrzyłam jak ludzie spacerują i myślałam. Nagle zerwał się wiatr i wszyscy pouciekali. Wzięłam z nich przykład i wstałam z zamiarem odejścia. Chciałam być jak najszybciej w domu, bo panicznie boję się burzy. Zaczęłam iść, ale zobaczyłam GO. Przestraszyłam się i zaczęłam uciekać. On..mnie gonił i dlatego mam podarte ubrania. Przy furtce mnie złapał za nogę, ale kopnęłam go w ryj. Przepraszam za tyle zamieszania, ale byłam przerażona.
-Nic się nie stało. Może zechcesz się teraz położyć? - zapytał Alex opiekuńczym głosem. Dziewczyna od razu się zgodziła i próbowała wstać. Szczególny nacisk kładę na ,,próbowała", bo od razu się przewróciła. Mój brat wziął ją na ręce i zaniósł do jej pokoju. Szczerze powiedziawszy też byłam zmęczona, więc udałam się w stronę łóżka. Tam przebrałam się w pidżamę i poszłam spać. Oby mojemu bratu się udało - to była moja ostatnia myśl, przed oddaniem się w objęcia Morfeusza.

~•~

*oczami Izzy*

Już od dobrej godziny szykuję się na imprezę u Alex'a. Ma przyjść prawie cała szkoła. Oczywiście nie obędzie się bez alkoholu i używek, ale ja tego drugiego nie brałam i nie zamierzam. Dzwonię do Alex'a.
-Hejka, co tam? - pyta chłopak. Ma nieziemski głos, chociaż nie tak seksowny jak James. Czemu o nim pomyślałam? To chore.
-Siemson. Na którą ta impreza?
-Kur**. - słyszałam, jak Alex przeklina pod nosem. - Sorry mała, ale nie dam dziś rady. Rose się źle czuje, a Mia już śpi więc nici z tego. Ale jak chcecie urządźcie imprę u Zack'a. On na pewno się zgodzi. - W tym momencie wściekłość wzięła górę. Rzuciłam telefonem o ścianę i zaczęłam się drzeć na całe gardło.
Po chwili lekko się uspokoiłam i zadzwoniłam (z domowego) do Zack'a, żeby go poinformować o zmianie planu. 
Szykowałam się dla tego gnoja bite trzy godziny, a on mi z takim czymś wyjeżdża. To wszystko przez tę s*kę Rose. Dziwka zepsuła mi wszystko. Zapłaci mi za to, lecz teraz nie czas na obmyślenie wszystkiego, bo przecież nie zmarnuję swojej pracy. Jak nie Alex, to ktoś inny. Może James będzie chciał.. O czym ja myślę? Coś jest ostatnio ze mną nie tak, skoro w głowie cały czas siedzi mi mój najlepszy przyjaciel. To tylko przyjaźń, nic więcej. A ja muszę się rozerwać i dzisiaj to zrobię z Alex'em czy bez.
_________________________________________________________________________________
Jak rozdział?
Mam nadzieję, że się podoba.
Dziś nie przedłużam, bo kładę się spać.
Miłego weekendu majowego :*

27 kwietnia, 2014

~Rozdział 10~

*oczami Alex'a*

Leżę sobie spokojnie na kanapie i oglądam głupie seriale. Naprawdę, za dnia nie ma nic ciekawego w telewizji. A ja nie mam co robić, bo wszyscy gdzieś wybyli. Tylko Mia została, ale ona gada ze swoim facetem. O wilku mowa. Moja siostra właśnie weszła do salonu i rzuciła się na mnie. Szybko zepchnąłem ją z siebie i podniosłem się do pionu.
-Czego chcesz, sister?
-Przyszłam porozmawiać. Coś złego dzieje się z Rose.
-No to mów - ponaglam siostrę.
-Ostatnio dostała sms'a. Było w nim napisane, że to ten psychol co ją zgwałcił, spalił jej dom. Boję się o nią. Nie wiadomo do czego może się dupek posunąć zważywszy na to, że chciał jej śmierci.
-Kiedy to się stało?
-Dwa dni temu.
-I dopiero teraz mi to mówisz!? - mówiąc łagodnie, wybuchłem. Strąciłem ze stolika wazon i zacząłem walić pięściami w ścianę. Mia ledwo co mnie odciągnęła.
-Nie miałam okazji, a poza tym nie mogłam ci o tym powiedzieć przy Rose.
-Jak ona się czuje?
-Dobrze. Zależy ci na niej, prawda?
-Co za pytanie? Jest moją drugą siostrą, muszę się o nią troszczyć. - Dziewczyna popatrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem i westchnęła. Zna mnie za dobrze i wie, że Rose mi się podoba, ale na razie nie chcę o tym gadać. Nagle drzwi zamknęły się z hukiem, a do salonu wbiegła zdyszana Rose. Była cała posiniaczona i miała gdzieniegdzie podarte ubranie. Twarz ciemna od makijażu spływającym wraz łzami. Gdy spotkał się nasz wzrok, dziewczyna podbiegła do mnie i się we mnie wtuliła. Co to ma znaczyć!?

~•~

*oczami Rose*

Gdy wyszłam z domu, skierowałam się w stronę parku. Potrzeba mi trochę świeżego powietrza. Po dotarciu usiadłam na ławce i przyglądałam się przechodniom. Po mojej lewej stronie spacerowała para staruszków. Trzymali się za ręce i szeptali coś do siebie. Jak słodko.
Na prawo ode mnie bawiła się pewna rodzina z psem. Tato podrzucał córkę do góry, mama robiła zdjęcia, a zwierzak latał między nimi. Wspaniały widok. Szkoda, że ja tak nie miałam. U mnie w domu zamiast radości panował smutek i melancholia. Od kiedy pamiętam.

Siedziałam tam jeszcze jakieś 20 minut, ale zerwał się wiatr i postanowiłam wracać. Coś mi jednak w tym przeszkodziło. W oddali zauważyłam ciemną postać. Zbliżała się do mnie, a wokół nikogo już nie było. Szybko odwróciłam się i zaczęłam uciekać. Czułam za sobą jego obecność i słyszałam ciężkie kroki. Przyspieszyłam od razu, ale owa postać także. Chcąc zgubić gościa, skręciłam na lewo prosto w gęste krzaki. Upadłam na ziemię i zaczęłam się czołgać. W między czasie facet poszedł w moje ślady i już był naprawdę blisko mnie. Jak najprędzej wstałam i biegłam w stronę domu. Tuż przed furtką mężczyzna złapał mnie za nogę, przez co upadłam. Odwróciłam się na plecy i kopnęłam go z całej siły w twarz. Wdrapałam się na czworaka do środka i ruszyłam do salonu, skąd dobiegały głosy. Ujrzawszy Alex'a wtuliłam się w niego i pozwoliłam sobie na chwilę słabości.
_________________________________________________________________________________
Hejka kochani, jak weekend?
Cieszycie się z powrotu do szkoły?
Co za pytanie - no jasne, że nie.
Następny rozdział w środę, a ja chciałabym powitać nowych czytelników i obserwatorów:*
Mam nadzieję, że się na mnie nie zawiodą :)
Buźki ♥♥♥

25 kwietnia, 2014

~Rozdział 9~

Powoli budzę się po wyczerpującym wieczorze. Wczoraj naprawdę zaszaleliśmy. Alkohol lał się strumieniami, dlatego teraz męczy mnie kac. Schodzę cichutko ze schodów, żeby nikogo nie obudzić. Udaję się do kuchni po szklankę wody i tabletkę, a stamtąd do salonu. Na kanapie widzę półnagiego Alex'a. Jak on seksownie wygląda. Zachwycona jego widokiem podchodzę do niego, przygryzając w zdenerwowaniu wargę. Nawet nie wiem czym się tak denerwuję.
Patrzymy sobie prosto w oczy przez parę sekund, a później rzucamy się na siebie. Pocałunek jest zachłanny, pełen namiętności i pożądania. Ale dla mnie to za mało. Z prędkością światła ściągam z niego spodnie, jak on ze mnie pidżamę. Na chwilę odrywamy się od siebie, żeby załapać oddech, ale później wracamy do całowania.
Nagle słyszę trzask spadającego wazonu i budzę się. Siedzę na łóżku, dyszę cała spocona, jakbym naprawdę uczestniczyła w powyższej scence. To było takie realistyczne. Na samą myśl czerwienię się jak burak.
Ogarnięta już i ubrana w to  , zeszłam na dół w celu zrobienia śniadania. W kuchni siedziała już cała piątka chłopaków i Mia. Wyciągnęłam z szafki płatki Lion i zalałam je mlekiem. Siadłam do stołu i zaczęłam konsumować śniadanie. Przy tym obserwowałam, co je reszta. Gdy mój wzrok spotkał się z wzrokiem Alex'a, od razu się zarumieniłam i odwróciłam wzrok.
-Jak mogłam śnić o czymś takim? Przecież ja się nawet nigdy nie całowałam, a co mówić o uprawianiu seksu.
-Tak? A co takiego ci się śniło? - zapytał jeden z chłopców i dopiero wtedy sobie uświadomiłam, że powiedziałam to na głos.
-Nic, nic. Naprawdę. Przepraszam, ale muszę iść po książki. - Ale się wkopałam. Teraz będą się ze mnie śmiać, jak robią to w tej chwili.
-Przecież dzisiaj sobota - odzywa się Alex, a ja mam ochotę zamordować go wzrokiem. Niestety nic takiego nie następuje, więc szybko wymyślam jakąś wymówkę i wychodzę z domu. Świeże powietrze dobrze mi zrobi.


~•~

*oczami Michael'a*

Z mojego pięknego snu obudził mnie krzyk Rose. Dziewczyna miała głos, nie powiem, ale czy na miłość boską nie dałoby się ciszej? Głowa mi pęka i bez tego. Teraz już nie zasnę z powrotem. 
Nieźle wkurzony udałem się do kuchni i połknąłem tabletkę. Może chociaż trochę mi przejdzie. Zaraz po mnie do pomieszczenia weszli Mia, Alex, Zack, Nick i James trzymając się za głowy. Zrobili sobie coś do jedzenia i usiedli wokół stołu. Każdy miał skwaszone miny, pewnie z powodu kaca. Doskonale ich rozumiem. Czemu Rose się tak wydarła? No i masz. Wspomniana dziewczyna weszła do kuchni porządnie zaczerwieniona. Również naszykowała sobie śniadanie i klapnęła koło Mii.
-Jak mogłam śnić o czymś takim? Przecież ja się nawet nigdy nie całowałam, a co dopiero uprawiać seks.
-Tak? A co takiego ci się śniło? - usłyszałem pytanie, padające z ust Zack'a.  Szczerze powiedziawszy sam byłem ciekawy, co dziewczyna odpowie. Musiała mieć jakiś erotyczny sen z kimś z nas. Tak, to na pewno to.
-Nic, nic. Naprawdę. Przepraszam, ale muszę iść po książki. - powiedziała Rose. Ale już jej nie słuchałem, bo całą swoją uwagę poświęciłem Mii. Jestem w niej zakochany. W jej uśmiechu, ustach, oczach, włosach i we wszystkim, co robi, jednak ona tego nie zauważa. Gada bez przerwy o tym swoim chłopaku, jakby był nie wiadomo kim. Już naprawdę mam tego dość. Muszę jej wyznać uczucia, bo potem może być już za późno.
_________________________________________________________________________________
Jak się podoba rozdział? Bo mnie wcale. Mam nadzieję, że jakoś mi to wybaczycie :)
Jutro wesele, więc nie dodam rozdziału, ale części dziesiątej możecie spodziewać się w niedzielę. Jak mi się nie uda nic napisać, to kolejny rozdział w środę.
Dobra, lecę. Miłego czytania :*

22 kwietnia, 2014

~Rozdział 8~

-Nie przejmuj się nią. Ona tak ma, gdy jest zazdrosna.
-Zazdrosna? Ale o co?
-Wiesz, nie często spotyka się takie piękności - odezwał się jakiś chłopak. Kto mu dał prawo do obrażania mnie?
-A ty to...
-Oj, przepraszam - powiedział Alex. - To są moi przyjaciele: blondyn to James, mulat-Zachary, a ten ostatni to Nicholas.
-Zachary. Jakie oryginalne imię. Kto cię tak nienawidzi? Mama, czy tata?
-Rose! Co się z tobą dzieje? - syknęła Mia.
-Nie lubię, jak ktoś się do mnie przystawia, jasne? - warknęłam. Naprawdę się o to wkurzam, bo zdarzało się, że dziewczyny mnie podrywały. Serio!
-Przepraszam, że chciałem być miły. Nie umiesz przyjmować komplementów, co?
-Nie, to ja przepraszam - westchnęłam. - Nie chciałam być niemiła, ale.. yghkm...miałam ostatnio nieprzyjemną sytuację. Wybaczysz mi? Masz naprawdę bardzo ładne i oryginalne imię.
-Z tym imieniem przesadziłaś, ale wybaczam. Może w ramach przeprosin da..
-Zapomnij - przerwałam mu w połowie zdania. W tym czasie Mia i reszta chłopców zaczęła się z nas śmiać. Nie mogłam się powstrzymać i razem z mulatem wybuchnęliśmy śmiechem zaraz po nich. Gdy już się uspokoiliśmy, wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do naszego mieszkania.

~•~

*oczami Izzy*

Wyszliśmy ze szkoły śmiejąc się z żartu opowiedzianego przez James'a. Ale on jest zabawny. Szkoda, że ma już dziewczynę. Co ja gadam? Przecież podoba mi się Alex!
-Ej stary, co to za laska z twoją siostrą? - zapytał Zack. Jaka laska? Czyżby moja "best friend" znalazła sobie nową przyajciółeczkę? Zobaczycie. Zniszczę ją, jak pozostałe inne.
-To moja nowa współlokatorka - odpowiedział Alex. Już z nią mieszka? A to zdzira.
-Wow, nie wspominałeś, że jest taka seksowna. - Zaraz wybuchnę, naprawdę.
-Nie pozwalaj sobie.
-Czyżbyś był zazdrosny?
-Po prostu wiem, co dziewczyna w życiu przeszła. A jeśli palniesz jakąś gafę, jak Mike, to dostaniesz w ryj. Zrozumiano?
-Hej! Nie wiedziałem co robić! - Ten bulwers Mike'a. Jak ja go uwielbiam.
-To trzeba było się w ogóle nie odzywać! A teraz siedź cicho...Hejka, co wy tu robicie? - zapytał Alex. I już cała uwaga jest poświęcona tej szmacie. Jak ja jej nienawidzę. Głupia, fałszywa przyjaciółka. Ciekawe, czy tą nową też tak wykorzysta. Szczerze jej współczuję. 
Nagle nowa wystawiła do mnie rękę. Naprawdę myśli, że ona mnie interesuje? Nie zważając na nią prychnęłam i odeszłam. Niech sobie nie myśli, że jak oni ją lubią to jest taka fajna. Mam zamiar ją zniszczyć.

~•~

  *oczami Mii*

Wpadliśmy do mieszkania jak szaleni. Alex z Nick'iem poszli na zakupy. Zastanawiacie się, czemu nie wziął ze sobą swojego najlepszego kumpla? Gdyby poszli razem to wykupiliby cały sklep, a tak przynajmniej kilka paczek żelków zostanie na półkach. Bo Nick jest chyba najrozsądniejszy z nas wszystkich. No może teraz Rose.
-Co oglądamy? - zapytał James. Nie miałam ochoty tu z nimi siedzieć i oglądać głupich filmów. Zrobiło mi się przykro, gdy zobaczyłam jak Izzy odchodzi nawet się nie przywitawszy. Kiedyś byłyśmy najlepszymi kumpelami, ale pewnego dnia ona tak po prostu nawrzeszczała na mnie i odeszła. Dokładnie tak samo jak dziś. Do teraz, gdy ją widzę, zastanawiam się, co ja jej takiego zrobiłam? Nawet jeśli nie wiem, co to takiego, to i tak żałuję, bo to naprawdę BYŁA wspaniała przyjaciółka.
-Mia, możemy pogadać? - zapytała Rose. Naprawdę ją lubię, chyba nawet bardziej niż Izzy. Mimo że jest moim całkowitym przeciwieństwem, dogadujemy się jak siostry. Cieszę się, że mam ją przy sobie. Mam tylko nadzieję, że Izzy jej nie spłoszy tak jak pozostałych.
-Oczywiście. Mów o co chodzi?
-A możemy na osobności? Może chodźmy do kuchni?
-Ok.. - Zaczynam się bać. A co jeśli ten szaleniec znowu jej coś wysłał? Muszę powiedzieć o tym Alex'owi. - Co się stało?
-To chyba ja się powinnam o to zapytać. Widzę, że coś z tobą nie tak. Chcesz o tym pogadać? - jak ona to zauważyła? Chyba naprawdę jesteśmy bratnimi duszami.
-Nic się nie stało. Jestem po prostu zmęczona zakupami. Chodźmy do chłopaków - jestem pewna, że mi nie uwierzyła, ale nie ciągnęła tematu tylko poszła do salonu. Wie, że jeśli sama zechcę, to jej powiem. Kocham ją za to.  

__________________________________________________________________________________
Jak Wam minęły święta? Mam nadzieję, że tak dobrze jak mi :) 
Jak rozdział? Izzy i Mia najlepsze przyjaciółki, co Wy na to?
Dziękuję za wszystkie komentarze. One naprawdę motywują do pisania (chyba widać?)
Do następnego miśki :*


19 kwietnia, 2014

~Rozdział 7~

Leniwie otworzyłam zaspane oczy. Przeciągnęłam się na łóżku i mruknęłam przeciągle. Jak mi się dobrze spało. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam taki twardy sen. Pewnie jeszcze przed wypadkiem rodziców.
Wczoraj razem z Mią siedziałyśmy do 3 nad ranem. Oglądałyśmy romansidła i gadałyśmy jak najęte. Cieszę się, że ją poznałam, bo to naprawdę wspaniała osoba. 
Spojrzawszy na zegarek stwierdziłam, że zaspałam do szkoły. "No nic, trudno się mówi". Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Przy stole w kuchni siedziała już Mia i piła kawę. Nie wiem jak komuś może to smakować. Przecież to jest okropne! Ja zawsze na śniadanie piję tylko herbatę. Z tego powodu podeszłam do kuchenki i nastawiłam wodę.
-Jak się spało w nowym domku?
-Wyśmienicie. Pierwszy raz od jakiegoś czasu nie śniły mi się koszmary. A gdzie Alex?
-Pojechał razem z Michael'em i Izzy do szkoły.
-Kim jest Izzy?
-To siostra Mike'a - powiedziała Mia z widoczną wrogością. Nie wiedziałam, że Mike ma siostrę, ale co się dziwić, skoro dopiero ich poznałam?
-Wydaje mi się, że jej nie lubisz. Jest aż tak straszna?
-Jeszcze się pytasz? Głupia lafirynda przystawia się do mojego brata od kilku lat. Pustak nadal nie zauważa, że on ją kompletnie ignoruje.
-Może nie jest taka zła, jak mówisz. Gadałaś z nią chociaż raz, ale szczerze?
-A po co? Ta siksa mi koło dupy lata i nie mam zamiaru zawracać sobie nią głowy. Nie gadajmy o niej, ok? Lepiej zastanówmy się, co będziemy dzisiaj robić?
-Może pójdziemy na zakupy, bo wszystko co miałam zostało spalone.
-Świetny pomysł! Że też ja na to nie wpadłam...
-To ja idę na górę się ubrać. Będę za 15 minut, ok?
-Nie spiesz się skarbie, bo ja jeszcze muszę włosy umyć.


~•~

Po sześciogodzinnych zakupach razem z Mią udałyśmy się na obiad do pobliskiego Starbuck'a. Byłam zmęczona jak nigdy dotąd. To były moje najdłuższe zakupy, ale jestem z nich zadowolona. Co prawda niektóre rzeczy wybrane przez moją przyjaciółkę, nie za bardzo mi odpowiadały, ale ogółem jest ok.
Po obiedzie zafundowanym przez Mię (bo nie posiadam żadnych pieniędzy) podjechałyśmy po chłopaków. Przy okazji poznam tą całą Izzy. Nie wiem czemu dziewczyna jej tak nie lubi, ale skoro jest tak jak mówi, to będzie źle. 
-No gdzież oni są? Ich lekcje skończyły się dziesięć minut temu! - Moja przyjaciółka się niecierpliwi. Ależ ona ma charakter. Cały czas kogoś obgaduje i obraża - moje zupełne przeciwieństwo. Nie wiem jak my mogłyśmy się zakolegować.
-Zaraz przyjdą. Jeśli ta Izzy jest taka, jak mówisz, to przyjdą za 5-10 minut.
-Masz rację, idziemy do nich!
-Co!? Na pewno stąd nie wyjdę. Nie będę szła przez całe boisko, gdzie wszyscy się na mnie gapią, tylko po to, żeby zaraz wrócić. 
-Nie przesadzaj. Masz piękne ciało. Gdybym była facetem, też bym się na ciebie gapiła, więc nie kombinuj i wyłaź.
-Nie! Oni już idą. Patrz - Wskazałam ręką w byle jakim kierunku. Naprawdę nie chciałam tam iść i chociaż jeden raz moje marzenie się spełniło. W naszą stronę szła grupka chłopców z dziewczyną na czele. Domyśliłam się, że to oni, gdy zobaczyłam uśmiechniętego loczka.
-Hejka, co wy tu robicie? - zapytał Alex zaskoczony naszym widokiem. - Nie powinnyście być teraz w szkole?
-Znalazł się ten odpowiedzialny. Nie mów, że nigdy nie byłeś na wagarach. Poza tym, zaspałyśmy a Rose potrzebowała kilku ubrań.
-No tak, zapomniałem - Jaki on ma piękny uśmiech. Już wiem, dlaczego Izzy na niego leci, ale ten Mike też jest niczego sobie. Skoro Mia go nie chce... Boshe, o czym ja myślę?
-Hejka Rose. Poznaj proszę moją siostrę Izzy - powiedział Mike. Zachęcona jego przedstawieniem podałam dłoń dziewczynie. Zupełnie nie spodziewałam się jej reakcji: dziewczyna prychnęła, odwróciła się na pięcie i tak po prostu odeszła.
-Zrobiłam coś nie tak?
___________________________________________________________________________
Bardzo Was przepraszam za taki beznadziejny rozdział. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie :) A teraz życzę wszystkim wesołych świąt i smacznego jajeczka :*