Ja

07 lipca, 2014

~Rozdział 20~

Od razu przepraszam za tak długą nieobecność..
Są wakacje i każdy ma jakieś wyjazdy..
Od dziś jestem w domku, więc rozdział kolejny jutro, a teraz zapraszam do czytania..
Kocham Was!


 *oczami Mii*
Jak ja nienawidzę mojego brata. Czemu musi wszystko zepsuć? I czemu moi przyjaciele się na mnie wypięli? Nie widzą, że ja kocham Brad'a? Nie chcą mojego dobra?
Dzisiejszego dnia postanowiłam się trochę rozluźnić. Umówiłam się z koleżankami na pidżama party. Wzięłam swoje kosmetyki, jakieś gazetki, przekąski i wyszłam z domu. Nie obchodzi mnie, że nikt ze mną nie gada. Nawet Brad. Obraził się na mnie za mojego brata. Dupek..
Lizzie mieszkała kilka przecznic dalej, więc dotarłam tam w dziesięć minut. Wszyscy już byli na miejscu. Zaczęłyśmy od paznokci. Ja zrobiłam sobie ombre z dwóch lakierów: białego i neonowego pomarańczu. Wyglądały ślicznie. Gdy miałyśmy zabierać się za włosy, zobaczyłam, że nie mam swojej ulubionej szczotki. Bez niej nic nie zrobię. Udałam się z powrotem do domu. 
-Na pewno chcesz iść? Wracanie się przynosi pecha. - zapytała jedna z dziewczyn.
-Na pewno. Będę za 15 minut. - powiedziałam i wyszłam. gdy zbliżałam się do domu, usłyszałam pisk. Był tak głośny, że aż uszy zatkałam. Po chwili zorientowałam się, że dobiegł on z mojego domu. Co się dzieje do cholery???
Z impentem otworzyłam drzwi wejściowe. Widok, jaki tam zastałam przeraził mnie.Nie spodziewałam się, że Rose może zrobić coś takiego własnej przyjaciółce. Naprawdę myślałam, że ona mnie lubi, ale najwyraźniej pomyliłam się. Nagle koło mnie pojawił się Alex. Jak on się musi teraz czuć??

 *oczami Alex'a*
Właśnie wychodziłem ze sklepu ze strojem dla mojej ukochanej. Mam nadzieję, że się ucieszy. Pojutrze ma urodziny i zamierzam dać jej to w prezencie. Chyba nigdy nie byłem tak szczęśliwy..
Właśnie odpalałem samochód, gdy zadzwonił mój telefon. Od razu wiedziałem, że to Rose, bo tylko ona ma taki dzwonek.
-Halo? Rose?
-Pro-proszę przyjedź szybko. On tu jest i...aaaaaaa. - I rozłączyła się. Od razu ruszyłem z piskiem opon. Jechałem 200 na godzinę, ale i to było za wolno. To była moja najszybsza jazda w całym moim życiu. Od mojego rodzinnego miasta dzieliło mnie 10 minut. Nagle ni stąd, ni zowąd wyjechał na mnie motocykl. Chciałem go ominąć i straciłem panowanie nad kierownicą. Niestety wjeżdżając do rowu, zepsułem samochód. Szybko wybiegłem z samochodu i sprawdziłem co z motocyklistą. Był cały, tylko ubił sobie kolano. Szybko zabrałem od niego kluczyki i wsiadłem na motor. Na odchodne dałem mu mój telefon i powiedziałem, żeby zadzwonił po pomoc, a ja zaraz wrócę. Ruszyłem. Czas dłużył mi się niemiłosiernie, zastanawiałem się, co w tej chwili może robić Brad..Ughh
Po piętnastu minutach byłem pod mieszkaniem. Drzwi od domu były otwarte, a z wewnątrz wydobywały się krzyki i płacze. Wbiegłem do mieszkania i co zobaczyłem?

2 komentarze:

  1. Bardzo,Bardzo kocham Ciebię i to jak piszesz Świetnie:*:*:* <33
    KOCHAM TEGO BLOGA
    A I KIEDY NN?? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu taki krótki????!!!!
    Tak się ciesze ze Mia uratowała swoją przyjaciółke.
    Czekam na nastepny i zycze milych wakacji..

    OdpowiedzUsuń