Ja

30 kwietnia, 2014

~Rozdział 11~

*oczami Mii*

Alex od kilkunastu minut pociesza Rose. Siedzą obydwoje na kanapie i tulą się do siebie. Wiem, że mój brat się zakochał i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Mam nadzieję, że on ją uszczęśliwi po tym, co przeszła. Chociaż nie wiem, czy coś z tego wyjdzie, bo Rose mi się jeszcze nie zwierzała. Jeszcze. 
Dziewczyna cały czas szlocha, a ja nadal zastanawiam się, co się stało. Idę do kuchni po wodę i podaję ją dziewczynie. Ręce jej się ciągle trzęsą, ale z pomocą Alexa wypija wszystko. Po chwili się uspokaja na tyle, żeby można z nią było porozmawiać. Nie czekając chwili dłużej, pytam:
-Rose, skarbie, co ci się stało? Możesz o tym mówić? - głos mam łagodny i ciepły, żeby się nie speszyła.
-T..tak. Ja... byłam sobie w parku. Patrzyłam jak ludzie spacerują i myślałam. Nagle zerwał się wiatr i wszyscy pouciekali. Wzięłam z nich przykład i wstałam z zamiarem odejścia. Chciałam być jak najszybciej w domu, bo panicznie boję się burzy. Zaczęłam iść, ale zobaczyłam GO. Przestraszyłam się i zaczęłam uciekać. On..mnie gonił i dlatego mam podarte ubrania. Przy furtce mnie złapał za nogę, ale kopnęłam go w ryj. Przepraszam za tyle zamieszania, ale byłam przerażona.
-Nic się nie stało. Może zechcesz się teraz położyć? - zapytał Alex opiekuńczym głosem. Dziewczyna od razu się zgodziła i próbowała wstać. Szczególny nacisk kładę na ,,próbowała", bo od razu się przewróciła. Mój brat wziął ją na ręce i zaniósł do jej pokoju. Szczerze powiedziawszy też byłam zmęczona, więc udałam się w stronę łóżka. Tam przebrałam się w pidżamę i poszłam spać. Oby mojemu bratu się udało - to była moja ostatnia myśl, przed oddaniem się w objęcia Morfeusza.

~•~

*oczami Izzy*

Już od dobrej godziny szykuję się na imprezę u Alex'a. Ma przyjść prawie cała szkoła. Oczywiście nie obędzie się bez alkoholu i używek, ale ja tego drugiego nie brałam i nie zamierzam. Dzwonię do Alex'a.
-Hejka, co tam? - pyta chłopak. Ma nieziemski głos, chociaż nie tak seksowny jak James. Czemu o nim pomyślałam? To chore.
-Siemson. Na którą ta impreza?
-Kur**. - słyszałam, jak Alex przeklina pod nosem. - Sorry mała, ale nie dam dziś rady. Rose się źle czuje, a Mia już śpi więc nici z tego. Ale jak chcecie urządźcie imprę u Zack'a. On na pewno się zgodzi. - W tym momencie wściekłość wzięła górę. Rzuciłam telefonem o ścianę i zaczęłam się drzeć na całe gardło.
Po chwili lekko się uspokoiłam i zadzwoniłam (z domowego) do Zack'a, żeby go poinformować o zmianie planu. 
Szykowałam się dla tego gnoja bite trzy godziny, a on mi z takim czymś wyjeżdża. To wszystko przez tę s*kę Rose. Dziwka zepsuła mi wszystko. Zapłaci mi za to, lecz teraz nie czas na obmyślenie wszystkiego, bo przecież nie zmarnuję swojej pracy. Jak nie Alex, to ktoś inny. Może James będzie chciał.. O czym ja myślę? Coś jest ostatnio ze mną nie tak, skoro w głowie cały czas siedzi mi mój najlepszy przyjaciel. To tylko przyjaźń, nic więcej. A ja muszę się rozerwać i dzisiaj to zrobię z Alex'em czy bez.
_________________________________________________________________________________
Jak rozdział?
Mam nadzieję, że się podoba.
Dziś nie przedłużam, bo kładę się spać.
Miłego weekendu majowego :*

3 komentarze:

  1. Izzy jest WIELKĄ suką. Nienawidzę jej -_-
    Co ty kurde masz do Rose ?
    Alex i Rose by byli idealna parą <3
    czekam na kolejny:*

    Panna Martin

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego Izzy jest taka? :((((((((((.
    Rozdział czadowy, chociaż krótki.
    Czekam na kolejne!!!
    :***********************************************

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz bardzo krótkie rozdziały, ale ciekawe ;)
    Dlaczego Izzy jest taką suką? :((

    OdpowiedzUsuń